Gościem programu #StudioFAKTY był obrońca Śląska Wrocław Martin Konczkowski. W rozmowie przeprowadzonej przez Dariusza Nowakowskiego poruszone zostały wątki związane z debiutanckim golem Konczkowskiego w barwach WKS-u, startem Ekstraklasy, ale i jego przeszłością w Ruchu Chorzów.
Dariusz Nowakowski: Na początek – ta bramka. Piękna bramka, która przytrafiła Ci się po asyście Piotra Samca-Talara w Kielcach. Czy to bramka, która pozwoli Ci się odblokować w zespole Śląska Wrocław? Taki piękny gol – jak marzenie.
Martin Konczkowski: Mam taką nadzieję. Pierwsze spotkanie, udało się zdobyć bramkę. Oczywiście szkoda, że nie dała trzech punktów, bo to było najważniejsze w tym wyjazdowym spotkaniu, ale jeśli chodzi o indywidualne podejście to na pewno na plus. Tak jak mówiłem w wywiadzie pomeczowym – zawsze drużyna będzie na pierwszym miejscu i szkoda, że nie udało się wygrać.
Wiele można mówić o tym, czy Śląsk zaproponował dostatecznie dużo w ofensywie, ale w defensywie, poza tą bramką, można powiedzieć że stanowiliście monolit. Nowy nabytek rodem z Bułgarii także prezentuje się bardzo dobrze.
Aleks zagrał bardzo dobre spotkanie. Cała defensywa zagrała solidnie, myślę że praktycznie Korona Kielce nie stworzyła sobie takiej stuprocentowej sytuacji przez 90 minut. Jednak trzeba powiedzieć, że jako cały zespół, zbyt głęboko się cofnęliśmy na ostatnie 30 minut. Przede wszystkim już później nie graliśmy w piłkę. Nie utrzymywaliśmy się przy piłce, nie szukaliśmy drugiej bramki i to jest uważam na pewno do poprawy. Gdybyśmy pod konie, czy około 70. minuty strzelili bramkę na 2:0 to zamknęlibyśmy mecz.
Były na to szanse.
Dokładnie, dokładnie.
Jeszcze w pierwszej połowie mogliście szybciej wyjść na prowadzenie.
Dokładnie, w pierwszej połowie mogliśmy prowadzić już praktycznie 2:0. Ktoś w skrócie, kto nie oglądał meczu, może nie widział jakichś sytuacji, ale mieliśmy bardzo dobre okazje do oddania strzału. Tego zabrakło. Wychodziliśmy z bardzo dobrymi kontratakami, których nie kończyliśmy strzałami.
Zastanawialiśmy się na pokoju na Twitterze (#śląskowegadanie – dop. FM) z czego to wynikało? Dobre 60 minut, słabsze 30. Czy Wam po prostu zabrakło siły?
Myślę, że nie.
Tam też było bardzo parno, była trudna pogoda…
No tak, ale to by było za łatwo powiedziane. To jest alibi, że sił zabrakło. Myślę, że nie. Oczywiście Korona coraz mocniej ryzykowała, nie miała nic do stracenia. To oni przegrywali, to oni grali u siebie. Może za bardzo uśpiła nas sytuacja, że Korona nie miała tych stuprocentowych sytuacji. Może gdzieś w głowie była taka myśl, że nic nam się w tym meczu nie stanie. Wiadomo, że to jest piłka, jeden moment uśpienia, za chwilę pójdzie lawina i traci się bramkę. Później Korona, bodajże po wrzucie z autu, miała niezłą sytuację. Myślę, że musimy z takich spotkań wyciągać wnioski. Ten mecz kosztował nas dużo sił, dużo pracy – pierwsza połowa na dobrym poziomie. Oczywiście punkt szanujemy, ale myślę że po tym meczu to jest tylko punkt.
Piotr Samiec-Talar zbiera sporo krytyki po tym meczu, mimo zaliczenia asysty. Jakbym miał jednak powiedzieć o Waszej współpracy, to wydaje się że całkiem nieźle się tam dogadywaliście. Stanąłbyś w obronie tego chłopaka?
No tak – to przede wszystkim młody chłopak. Na pewno na plus trzeba u niego zaliczyć to, że znalazł się w tych sytuacjach w pierwszej połowie, pod bramką przeciwnika. To też nie jest czasami takie oczywiste. To na pewno na plus. Jeśli chodzi o tą decyzyjność, to Sami dobrze wie, co powinien zrobić lepiej. To będzie na przyszłość dla niego dobra lekcja. Teraz od niego zależy, czy wyciągnie z tego wnioski.
Trener Magiera mocno zmókł przy linii bocznej. Nie wiem, czy to zarejestrowaliście kątem oka. Dla dziennikarzy był to ciekawy obrazek. Czy był mocno zdenerwowany po tym meczu?
Aż tak mocno zdenerwowany – nie było żadnych krzyków. Dosadnie powiedział, że jest niedosyt. Tak trzeba odbierać to spotkanie. 60 minut naprawdę na dobrym poziomie – strzelona bramka, a później przede wszystkim zbyt łatwo stracona. Trzeba do tego podejść, że to są stracone dwa punkty.
Trener Magiera zdaje się zarządzać twardą ręką. Z klubem żegna się Diogo Verdasca, dwóch innych zawodników jest w drugiej drużynie, powiedział Erikowi – „nie, już zostajesz”. Podoba się Wam to?
Myślę, że tak. Trener Jacek Magiera od pierwszego dnia gdy wrócił, bo za pierwszej kadencji nie było mnie w klubie, pokazał co będzie dla niego najważniejsze – dyscyplina, organizacja, gotowość – tak nam zawsze to powtarza.
Tak, trzeba być gotowym. Często to mówi na konferencjach.
Dokładnie, więc „gotowość” to hasło przewodnie i myślę, że szatnia to kupiła. Ufamy trenerowi i mam nadzieję, że będziemy rośli.
Chciałbym, żebyśmy przenieśli się w klimat derbowy. Masz na swoim koncie Derby Górnego Śląska – Ruch, czy Piast – to zespoły, które w nich uczestniczą. Czym charakteryzują się Derby Górnego Śląska i zobaczymy jak to porównasz z Derbami Dolnego Śląska?
W Derbach Dolnego Śląska nie miałem okazji jeszcze zagrać, bo byłem dwa razy na ławce. Na pewno jeśli chodzi o spotkania Ruchu z Górnikiem, to emocje towarzyszą dużo wcześniej niż w dzień meczowy. Wiadomo, że pisze się dużo wcześniej – wiadomo, że gdzieś tam są jakieś pstryczki między klubami. Ta atmosfera rośnie, frekwencja i atmosfera jest inna niż na innych spotkaniach. Zwycięstwo smakuje dwa razy lepiej, wiadomo jak się kibice cieszą po takich derbach.
Takie derby wygrane pozwoliłby się Wam fajnie nakręcić. Możesz zachęcić kibiców do przyjścia na stadion.
W pierwszym spotkaniu zdobyliśmy punkt i teraz gramy u siebie, gramy derby. To jest początek sezonu i zapewne są tacy kibice, którzy się zastanawiają czy przyjść, czy nie. Jednak poprzednie dwa sezony były nieudane dla Śląska Wrocław – tak trzeba to oficjalnie powiedzieć. Ten klub zasługuje na wyższe miejsce w tabeli. Mam nadzieję, że 60 minut, które pokazaliśmy w Kielcach przełożymy na spotkanie z Zagłębiem i całe spotkanie zagramy na dobrym poziomie. Będziemy grać o zwycięstwo. Zachęcam wszystkich kibiców, którzy się zastanawiają – mam nadzieję, że będzie ciekawe widowisko i 3 punkty zostaną we Wrocławiu.
Za to trzymamy kciuki. John Yeboah w poprzednim sezonie był absolutnie wybitną jednostką i udowodnił to w szczególności w ostatnim okresie. Oglądałem wczorajszy mecz z Karabachem i to było naprawdę piękne, kiedy było widać – jak piłka do niego zmierza. On potrafi coś z nią zrobić. Jak patrzysz na ten transfer i przygodę Johna – z perspektywy miesiąca, który minął, byłego piłkarza Śląska i być może przyszłej gwiazdy futbolu, bo naprawdę trzeba wierzyć w Johnego. Ja mu dobrze życzę.
My też mu dobrze życzymy, bo wiemy jaką był postacią w Śląsku Wrocław. Zwłaszcza na wiosnę. Kiedy przychodził do nas w lipcu było u niego widać duży potencjał, ale rozkręcał się. Gdy na wiosnę złapał taką pewność siebie, to trzeba przyznać że nie było na niego mocnych, gdy już jechał – jak to się mówi – jeden na jeden z przeciwnikiem. Czy na treningu, czy na meczu. W końcówce bardzo mocno nam pomógł i zasłużył na ten transfer. Kibicujemy też Rakowowi w eliminacjach, niech reprezentują nas jako kraj i mam nadzieję, że John będzie tam wiodącą postacią.
Tobie życzę, żebyśmy kiedyś porozmawiali przed jakimś meczem eliminacyjnym, bo mam nadzieję że Twoja przygoda ze Śląskiem to chęć spełnienia jakichś marzeń i zdobycia piłkarskich skalpów. Na koniec zapytam o Ruch Chorzów – drużyna, która odbudowała się. Nie tylko jako drużyna, także jako klub. Są dziś w Ekstraklasie. Jak na to patrzysz, jako zawodnik związany w przeszłości z Ruchem?
Od początku mojego odejścia z Ruchu Chorzów mocno śledziłem losy klubu. Wiadomo, że w pierwszych miesiącach i latach byłem mocno zaniepokojony, bo zmierzało to w bardzo złym kierunku. Gdyby ktoś wtedy powiedział, że Ruch zrobi trzy awanse z rzędu i będzie w Ekstraklasie, to myślę że nawet najzagorzalsi kibice Ruchu by w to uwierzyli. Udało się i czapki z głów dla wszystkich pracowników Ruchu. Było bardzo wiele osób, które pracowały tam jak jeszcze ja byłem w Ruchu – nikt się nie poddał i każdy poświęcił swój czas i wiele dla tego klubu. Są osoby w zarządzie, które mają Ruch w sercu i to widać. Pewnie jeszcze jakieś problemy są, bo to jest raczej nieuniknione, by w tak krótkim czasie wyjść na prostą, ale to co zrobili w ostatnich trzech latach – jaką otoczkę zbudowali wokół tego klubu – to naprawdę olbrzymi szacunek. Wierzę, że się utrzymają. Kibice są tam dwunastym zawodnikiem. Myślę, że to charakterna drużyna.
To na koniec pytanie wrocławskie. Martin, będzie lepiej w tym sezonie?
Będzie lepiej!
Komentowane 1