Kolejne mecze mijają, a w kolumnie zwycięstw nadal 0. Koszykarski Śląsk przez większość meczu grał słabiutko, a gdy pojawiły się szanse na odwrócenie losów spotkania, nie wykorzystali ich. WKS przegrał z Paris Basketball 69:77. To ich siódma z rzędu porażka w EuroCup.
I kwarta
Wrocławianie źle weszli w mecz, zwłaszcza Jeremiah Martin który niemal na dzień dobry nie trafił trzech rzutów, a goście złapali serię 7:0. Wystarczyło jednak nieco więcej agresywności w zbieraniu oraz włączenia się do gry Aleksandra Dziewy (m.in. piękny wsad) i kilka akcji później mieliśmy już tylko 10:11. Jednak reprezentantowi Polski potrzebne było wsparcie, a tego niestety nie miał. Zwłaszcza w trójkach, bo WKS miał (a może raczej nie miał…) w pierwszej kwarcie w nich porażające 0/9(!). Efekt? Wynik 24:16 dla rywali, co i tak nie było wysoką karą.
II kwarta
Niestety drugą partię gospodarze zaczęli równie źle. Przez prawie 3 minuty zdobyli ledwie punkt, a goście doskonale to wykorzystywali. Zwłaszcza potężny (211 cm) Ismael Kamagate i w pewnym momencie mieliśmy już 33:17 dla paryżan. Z biegiem czasu sytuacja nie ulegała poprawie. Co prawda dobrze wprowadził się wracający po urazie Ivan Ramljak (8 pkt w 6 minut), ale to nadal było mało. Do przerwy przegrywali 33:45, co i tak wydawało się dość niskim wymiarem kary. Potrzebna była zdecydowana poprawa.
III kwarta
Po powrocie do gry poziom się wyrównał, choć to bardziej dlatego, że paryżanie zjechali. Śląsk miał wiele okazji aby zdecydowanie zmniejszyć straty, ale udało się tylko cząstkowo. Brakowało im siły ognia. Wyraźnego lidera, który mógłby pociągnąć zespół. Przeciętnie grał Justice, nie istniał Martin, a Morgan z Dziewą (też bez wielkiego błysku) to było mało. Goście także nie prezentowali się wybitnie, ale mieli Kyle’a Allmana czy Amara Gegicia. To wystarczyło, by przed ostatnią kwartą prowadzić aż 70:52.
IV kwarta
Nadzieje na zwycięstwo były już bardzo niewielkie, ale na początku czwartej partii zaczęły jakby powoli ożywać. Najpierw po trójce Morgana i Kolendy, potem fenomenalna akcja 2+1 Bibbsa i straty zaczęły maleć. Nowe siły widać było także w defensywie. Dość powiedzieć, że goście w 6 minut rzucili 2 pkt. Ale ile wówczas Śląsk szans zmarnował… . Wykorzystaliby połowę, to na 3 minuty przed końcem byłby remis jak nie lepiej, a tak to goście nadal prowadzili 75:65.
To się niestety okrutnie zemściło. Wrocławianie zagrali wyborną kwartę w obronie, ale tak to już z nimi w EuroCup jest. Gdy coś działa, psuje się co innego. Tak się nakręcają kolejne porażki. Tym razem WKS poległ 69:77.
ŚLĄSK WROCŁAW 67:77 PARIS BASKETBALL
• I kwarta: 16:24
• II kwarta: 33:45
• III kwarta: 52:70
• IV kwarta: 69:77
Śląsk: Kolenda 10, Morgan 10, Martin 2, Gołębiowski 6, Parakhouski, Dziewa 10, Tomczak, Adamczak, Bibbs 6, Justice 8, Ramljak 12, Nizioł 5
trener: Andrej Urlep
Paris: Allman 26, Malwaya, Gegic 17, Kamagate 10, Denis 5, Plummer, Sleva, Simms 8, Toupane A. 11
trener: Will Weaver
• Hala Stulecia, Wrocław
• Sędziowali: Vyklicky, Koljensic, Celik