“WSZYSCY BYLI OBOJĘTNI. ZNIECZULICA SŁUŻB. POTRĄCONY KOT UMIERAŁ NA POBOCZU DROGI KRAJOWEJ 94 I NIKT NIE ZAREAGOWAŁ. LUDZIE CZEKALI Z KOTEM NA POMOC 2.5 GODZINY. POJECHALIŚMY PO NIEGO W NOCY.” – to smutna, ale niestety prawdziwa relacja wrocławskiej Ekostraży. Kolejne zwierzę zostało uratowane, choć było o krok od śmierci.
Wczoraj późnym wieczorem w ok. miejscowości Błonie pod Wrocławiem na drodze krajowej 94 został potrącony przez samochód kot. Sprawca odjechał, ale zatrzymali się jadący za nimi kierowcy. – relacjonuje Ekostraż.
Okazuje się, że “ludzi dobrej woli jest więcej.”
Skontaktowali się z nr alarmowym 112 i przez 2.5 godziny tkwili z duszącym się z i płaczącym z bólu kotem przy drodze. Jedyne, co się wydarzyło w tej sprawie to to, że przejechał radiowóz policyjny i nawet się nie zatrzymał. Już nie chodzi o kota, ale policjanci nie zainteresowali się nawet sznurem aut na światłach awaryjnych na poboczu. – kontynuuje Ekostraż.
Ekostraż przyjechała na miejsce i zaopiekowała się kotem, który trafił do niej w stanie ciężkim. Zwierzę jest wychłodzone, z dusznością i hiperwentylacją, olbrzymią bolesnością miednicy i tylnych łapek. Poświęciliśmy mu całą noc, ale niestety jest w stanie ciężkim. Z pewnością jego rokowań nie poprawiło czekanie na pomoc przez 2.5 godziny!