Przy okazji Wszystkich Świętych opowiadaliśmy wam nieco o wrocławskich cmentarzach. Ten okres już za nami, więc teraz bierzemy się za kolejną nieodzowną część stolicy Dolnego Śląska, czyli #DworceWrocławia. We Wrocławiu zdecydowanie ich nie brakuje, a niektóre mają historię godną opowiedzenia. Na początek jednak nieco kameralnie. Oto Wrocław Kuźniki.
Choć w gruncie rzeczy dworzec na Kuźnikach nie wyróżnia się ani wielkością, ani jakąś szczególną popularnością, jest naprawdę bardzo stary. Założono go bowiem w 1874 roku. To był okres po zjednoczeniu Niemiec pod rządami Otto von Bismarcka, kraj nazywał się wówczas Cesarstwem Niemieckim i przeżywał rozkwit. Mocno rozwijała się też ichniejsza sieć kolejowa i rosło zapotrzebowanie na łączenie kolejnych regionów kraju. Niemcy planowali wówczas zbudować połączenie Wiednia z Pomorzem, przebiegającego przez Dolny Śląsk. Właśnie przy tej okazji postawiono tą stację kolejową, mającą przyspieszyć rozwój tej prowincji.
Wówczas dzisiejsze Kuźniki to nie była jeszcze część Wrocławia. Nazywało się to Schmiedefeld i było podwrocławską wsią. Dopiero w 1928 roku włączono ją do miasta. Plany nowego dworca zrealizowało Towarzystwo Kolei Wrocławsko-Świdnicko-Świebodzicką, które odpowiedzialne było także m.in. za tzw. linię nadodrzańską. Przez lata stacja w Schmiedefeld pełniła podobną rolę jak dziś we Wrocławiu. Nie była kluczowa, ale trochę osób z niej korzystało. Choć najważniejsza była dla bardzo dużej fabryki parowozów wąskotorowych, jaka się na ówczesnych Kuźnikach znajdowała.
Po drugiej wojnie światowej i zmianie obywatelstwa dworzec podobnie jak całe Kuźniki dość powoli wracały do życia. Część zabudowy na tamtych terenach przetrwała, ale większość z nich nie była użytkowana. Dopiero w latach 70′ gdy zaczęły powstawać zespoły mieszkaniowe na Nowym Dworze oraz Gądowie, zyskały na tym i Kuźniki. Decyzja o zbudowaniu tam nowego osiedla zapadła w 1978 roku, co udało się dość szybko zrealizować, bo pierwsze bloki postawiono już 2 lata później.
Co zaś z samym dworcem? On oczywiście na tej “rewitalizacji” Kuźnik także zyskał, ale raczej wyglądało to tak jak dzisiaj. Jeden z wielu we Wrocławiu, choć jego wiek i powód powstania na pewno są warte uwagi. Dziś z dworca korzysta około 150-200 pasażerów dziennie. Możemy stamtąd dojechać do Zielonej Góry, Ścinawy czy Wołowa. Jeżeli chodzi o wygląd, trzyma się nieźle. Głównie za sprawą generalnego remontu przeprowadzonego w 2010 roku.