Co z tą pogodą? W ostatnich tygodniach aura zmienia się kilkukrotnie w ciągu dnia. Jak w takich warunkach przewidywać pogodę? Na ile można polegać na prognozach meteorologów? Jak ludzie radzili sobie, zanim pojawiły się naukowe metody przewidywania? Zapytaliśmy badaczy z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Sprawdzalność prognozy pogody zależy przede wszystkim od jakości danych, które trafiają do modelu. Na podstawie danych pomiarowych ze wszystkich stacji pogodowych generowana jest prognoza na najbliższe godziny. Następnie dane z tej symulacji są podstawą do przygotowania kolejnej prognozy na następne godziny i tak dalej – aż do 10, 16 dni. To oznacza, że w kolejnych dniach takiej prognozy systematycznie wzrastają błędy i te coraz dłuższe prognozy są coraz mniej sprawdzalne – wyjaśnia dr Marek Błaś z Instytutu Geografii i Rozwoju Regionalnego Uniwersytetu Wrocławskiego.
Kolejna trudność dotyczy skutecznego przewidywania scenariusza zmian w rozkładzie ciśnienia i cyrkulacji powietrza na danym obszarze. Aby ograniczyć wynikające z tego błędy, modele generują prognozy dla wielu scenariuszy (np. 30 – tak jak na obrazku tytułowym), a wyliczone z nich wielkości średnie są traktowane jako prognoza. Stąd też prognoza dla Wrocławia przygotowana 22 kwietnia przewiduje, że wg jednego scenariusza temperatura w ciągu dnia wzrośnie maksymalnie do 9 st. C, a według innego, skrajnego scenariusza wzrośnie do 20 st. C. Z kolei średnia obliczona ze wszystkich scenariuszy, która trafia do prognoz (linia biała) to 13 st. C. – wyjaśnia dr Marek Błaś.
Co o pogodzie mówi nam tzw. mądrość ludowa? Tradycyjne społeczności wiejskie żyły w ścisłej symbiozie z przyrodą. Sygnały, które ona wysyłała, wykorzystywano m.in. do przepowiadania pogody – mówi dr Małgorzata Michalska z Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Wrocławskiego.
Powszechnie przepowiadano pogodę na następny dzień według okoliczności towarzyszących zachodowi słońca a także zachowania zwierząt gospodarskich. Deszcz zapowiadał np. pies jedzący trawę, tarzający się po ziemi, kot, który mył pyszczek zaczynając od uszu czy nisko latające jaskółki i kraczące wrony.
Znane są także ludowe metody na prognozy długoterminowe. „Słońce pokazujące się w dniu Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego) przepowiadało mokry rok, a także długie trwanie zimy. Gwiaździste niebo w zimie zapowiadało mrozy. Spóźnione przybycie bocianów oznaczało dobre warunki atmosferyczne dla przyszłych plonów – wylicza dr Małgorzata Michalska.
Wiele zapowiedzi pogody przyjmowało formę przysłów lub tzw. zaleceń robót gospodarskich. Najczęściej były to krótkie wierszyki, odwołujące się do świąt lub świętych patronów:
Gdy św. Andrzej (30 października) za śniegiem bieży, sto dni na śniegu leży,
Św. Barbara (4 grudnia) po wodzie, Boże Narodzenie po lodzie,
Św. Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie,
Na trawie Gody (Boże Narodzenie, 25 grudnia) – na Wielkanoc lody,
Nowy Rok pogodny – zbiór będzie dorodny,
Na Józefa (19 marca) pięknie, zima prędko pęknie,
Już św. Jana (24 czerwca), ruszajmy do siana,
Bartłomiej (24 sierpnia) zwiastuje, jaka jesień następuje,
Jaki Michał (29 września), taka wiosna.
Aktualnie w naszej kulturze najbardziej pamiętana jest chyba tzw. „Zimna Zośka” oraz „Zimni Ogrodnicy” (Pankracy, Gerwazy i Bonifacy) – zwiastujący ochłodzenie w połowie maja.
Poprzez: uwr.edu.pl