Jak w każdym dużym mieście, we Wrocławiu nie brakuje cmentarzy. Jest jednak nekropolia uderzająca w emocje wyjątkowo mocno. Cmentarz Żołnierzy Polskich, położony w sąsiedztwie rzeki Ślęzy to miejsce spoczynku tych, którym nie dane było cieszyć się czasami pokoju.
Żołnierze Wojska Polskiego w 1939 roku, żołnierze Ludowego Wojska Polskiego z lat 1944-45, żołnierze walki podziemnej oraz po prostu ofiary hitlerowskiego terroru. Ponad 600 osób spoczywa dziś pomiędzy Ślęzą a Parkiem Grabiszyńskim. Na wzgórzu, które nie powstało w sposób naturalny. Zostało ono zaprojektowane przez Tadeusza Tellera oraz Łucję Skomorowską i uformowane na kształt nieregularnego czworoboku. Usypano je z gruzów miasta oraz kamiennych nagrobków likwidowanych niemieckich cmentarzy. Jednak co ciekawe, to nie było pierwotne miejsce pochówku leżących tam dziś ludzi. Cmentarz początkowo położony był w samym Parku Grabiszyńskim. Utworzono go w latach 1950-51, a z biegiem czasu powiększano wraz z odnajdywaniem kolejnych ciał żołnierzy 2 Armii Wojska Polskiego, najczęściej w zbiorowych mogiłach. Dlaczego więc go przeniesiono?
Podstawową przyczyną był po prostu brak miejsca na kolejne pochówki. Poza tym uznano, że pochowanym tam ludziom należy się bardziej monumentalne miejsce spoczynku. Stąd też właśnie koncepcja utworzenia wzgórza. Tworzenie cmentarza i przenoszenie ciał ukończono w roku 1970. Podzielono go na cztery kwatery:
- W pierwszej leżą żołnierze zmarli w jenieckich lazaretach na Dolnym Śląsku w 1939 roku
- W drugiej pochowano żołnierzy II Armii Wojska Polskiego, którzy polegli w 1945 roku
- W trzeciej spoczywają żołnierze Powstania Warszawskiego oraz robotnicy przymusowi
- W czwartej zaś są groby więźniów wrocławskich filii obozu koncentracyjnego Gross-Roten
Każdy nagrobek ma jednakowy kształt prostokątnej płyty, na której podane jest czyje to miejsce spoczynku. O ile oczywiście jest to wiadome, bo większość pochowanych tam ludzi to niezidentyfikowane ciała (ponad 480). Groby są od siebie oddzielone kamiennym mieczem, stylizowanym na miecze grunwaldzkie. Centralny punkt tej nekropolii to ogromny żelbetonowy pomnik Żołnierzy Wojska Polskiego, autorstwa Łucji Skomorowskiej. Wzniesiono go w roku 1979. Mierzy 23 metry i składa się z dwóch części, stylizowanych na husarskie skrzydła. Na nich z kolei wykute zostały płaskorzeźby przedstawiające szarżę ułanów z kampanii wrześniowej oraz żołnierzy II Armii Wojska Polskiego z karabinami, a także daty oznaczające okres trwania II wojny światowej (1939). Przed pomnikiem stoi krzyż, a także tablica dedykacyjna z trzema zniczami. Zaś na samo wzgórze można wejść po ogromnych schodach.
Pamiętajmy
Dziś rzecz jasna nie chowa się już tam nikogo. Cmentarz pełni rolę pomnikową. To wyraz szacunku oraz hołdu dla leżących tam ludzi. Jednak miejsca takie jak to stanowią też przestrogę i przypomnienie. By pamiętać o tych, którzy walczyli za naszą wolność, za to że dziś żyjemy w wolnym kraju, mówimy ojczystym językiem. O tych, którzy zginęli w wyniku nieprawdopodobnego okrucieństwa rozpętanego przez hitlerowski reżim (i nie tylko). Wystarczy popatrzeć na wiek wielu poległych, by zdać sobie sprawę jak tragiczny był ich los. Tu 27 lat, tam 33, obok 37, jeszcze gdzie indziej 30, a przecież jak już wspomniałem większości tych ludzi nawet nie zidentyfikowano.
Im nie przyszło żyć w czasach pokoju, oni nie mogli funkcjonować tak jak chcieli. Przyszłość została im odebrana przez ludzką żądzę władzy, okrucieństwo i brak umiejętności wyciągania wniosków z historii. Wielu z nich i nie tylko z nich, bo takich nekropolii w Polsce nie brakuje, zginęło za naszą dzisiejszą wolność. Dlatego o takie miejsca trzeba dbać, trzeba o nich pamiętać, a także nie zapominać czego są symbolem. Do tego zachęcamy, szczególnie gdy za rogiem jest dzień Wszystkich Świętych.