To jest po prostu niemożliwe. NIE DO UWIERZENIA. Koszykarski Śląsk Wrocław prowadził cały mecz, rywale objęli prowadzenie tylko raz. Na sekundę przed końcem. To wystarczyło… . WKS przegrał piąty mecz z rzędu w rozgrywkach EuroCup ulegając w Hali Orbita Promitheas Patras 76:78.
Śląsk zaczął mecz z widoczną mocną determinacją. Na początku meczu bardzo dobrze bronili, grecki zespół słynący z doskonałej ofensywy (średnio 88 pkt na mecz w EuroCup) miał duże problemy żeby się przebić. Wrocławianie szczególnie uważali na Joe Younga, który w poprzednich starciach w Europie nie zszedł ani razu poniżej 20 pkt.
Sami zaś rzucali naprawdę nieźle. Bardzo dobre 13 pkt w pierwszych dwóch kwartach rzucił Jeremiah Martin. Za to Aleksandrowi Dziewie szło lepiej rzucanie z daleka niż bliska. Spudłował wszystkie próby za 2 pkt, ale za to dorzucił dwie “trójki”, poprawiając jeszcze wrażenia z pierwszej połowy pięcioma zbiórkami. Skuteczność na poziomie ponad 50%, niezła obrona i do przerwy WKS prowadził 42:33.
Po niej wcale gorzej nie było. Śląsk dalej przede wszystkim bardzo dobrze bronił. Zbierał, podwajał, stawiał zasłony. Męczyli się okropnie zawodnicy Promitheas w ataku. Ale WKS nie był reprezentacją Polski w piłce nożnej. Zaatakować też umiał. Zwłaszcza Conor Morgan, bardzo aktywny w trzeciej kwarcie. Choć kilka okazji, zwłaszcza przy rzutach za 3 pkt z czystych pozycji, wrocławianie zmarnowali. Przed ostatnią kwartą prowadzili 62:50, choć mogli dużo wyżej.
Szybko tych pudeł pożałowali, bo w czwartej kwarcie posypało się bardzo dużo i bardzo szybko. Trudno powiedzieć tak naprawdę co działało. Rozegranie bardzo złe, zbiórek nie było, skuteczność fatalna. Ni stąd ni zowąd z 12 pkt przewagi się zrobiło 70:70. Był moment, gdy WKS znów odskoczył na 76:72 i wydawało się, że zwycięstwo się nie wymknie. Ale niestety… .
Od tamtego momentu Śląsk już niczego nie trafił. Za to rywale owszem. Na sekundę przed końcem za trzy punkty trafił Anthony Cowan i goście po raz pierwszy(!) w meczu wyszli na prowadzenie. Na sekundę. Po raz pierwszy. Wystarczyło, bo WKS nie trafił w ostatniej akcji i w absurdalny sposób przegrał ten mecz. Mecz, który już dawno był wygrany. Koszmar Śląska. Po prostu koszmar… .
WKS Śląsk Wrocław – Promitheas Patras (18:14, 24:19, 20:17, 14:28)
Śląsk: Morgan 13, Martin 17, Gołębiowski 8, Dziewa 14, Nizioł 6 oraz Kolenda 6, Parakhouski 4, Tomczak 6, Adamczak, Bibbs, Justice 2, Ramljak
Trener: Andrej Urlep
Promitheas: Dangubić 7, Young 20, Gkikas 10, Tanoulis 7, Kulboka 19 oraz Cowan 9, Conditt IV 2, Tsairelis 0, Mouratos 4, Kaklamanakis 0, Simpson 0
Trener: Makis Giatras