Czy można jednym przystankiem tramwajowym zmienić życie wielu ludzi w koszmar? Jak najbardziej. O niesławnym przystanku na ul. Poniatowskiego pisaliśmy już jakiś czas temu. Jego pojawianie się wywróciło życie mieszkańców jednej z kamienic do góry nogami i to w bardzo tego słowa znaczeniu. Mimo licznych protestów i apeli magistrat pozostaje nieugięty. Nie zmienia się nic, a problem jeszcze się pogłębia.
Początek horroru sięga 2021 roku. Gdy mieszkańcy kamienicy przy Poniatowskiego 17 dowiedzieli się, że tuż obok ich okien ma powstać przystanek tramwajowy postanowili stanowczo zareagować. Jedna z nich, Pani Elżbieta, zorganizowała konferencję prasową we własnym mieszkaniu. Byliśmy tam wówczas i relacjonowaliśmy ich protesty oraz zarzuty.
Początkowo wydawało się, że walka została wygrana. Miasto odwołało swoją decyzję, przystanek nie powstał i można było pomyśleć, iż to koniec oburzającej historii. Nic bardziej mylnego. W grudniu ubiegłego roku sprawa wróciła, a miasto, choć jego przedstawiciele zapewniali że zgadzają się z mieszkańcami i stoją po ich stronie, postawiło na swoim. Od tej pory okoliczni mieszkańcy muszą liczyć się z ciągłym hałasem tramwajowym i pasażerami, którzy siłą rzeczy wysiadając z komunikacji miejskiej patrzą im prosto w okna.
– Miasto zaserwowało nam tzw. “smog akustyczny”, mimo iż przepisy unijne mówią swoje. Tędy przejeżdżają cztery linie tramwajowe, więc tutaj tak naprawdę co 5 minut przejeżdża tramwaj. Z każdego z nich słychać “linia nr 1, przystanek Poniatowskiego itd”. One są niby ściszane rano i wieczorem, ale niektóre tramwaje, zwłaszcza te nowoczesne są niezwykle głośne. My tutaj nie śpimy od godziny 4:30. Co pięć minut słychać otwieranie drzwi, wysiadanie pasażerów, hamowanie – mówi nam pani Elżbieta.
Problem pogłębia niekorzystne akustycznie zabudowanie terenu wokół Poniatowskiego. Na większej przestrzeni dźwięk rozchodzi się lepiej. Tam budynki stoją blisko siebie, co tylko niejako “podkręca” głośność. Dźwięk, jak to określa pani Elżbieta, “wchodzi mieszkańcom praktycznie do domów”.
– Na tym przystanku nie ma wiaty, nie ma gdzie schronić się przed deszczem. Pasażerowie chowają się więc do bramy i ja mam potem trudności, żeby w ogóle z niej wyjść. Pracuję na trzy zmiany, dziś przyszłam po nocce o szóstej rano, wykąpałam się, położyłam, a z przyczyn logistycznych muszę mieć niestety łóżko pod oknem. W efekcie do ósmej rano nie mogłam zasnąć, bo kierunek Kowale, bo kierunek Kromera, bo kierunek Karłowice – mówi jedna z sąsiadek pani Elżbiety.
Kolejny kłopot, który pojawił się niedawno, to tablica informacyjna z godzinami odjazdów tramwajów. Ma ona taką wysokość, że idealnie “zagląda” do okna jednej z mieszkanek. Oznacza to mocne światło wpadające prosto do jej domu przez większą część doby.
– Leżąc na kanapie mam całodobowy widok na tablicę informacyjną. Można tak naprawdę w każdej chwili zadzwonić do mnie i zapytać “za ile minut mam tramwaj?”. To nawet ludzie, którzy to montowali się śmiali i mówili, że w całym Wrocławiu nie widzieli czegoś takiego – opowiada załamana mieszkanka.
Mieszkańcy ślą skargi do miasta, proszą o interwencje, ale niczego to nie daje. Miał być zmierzony poziom dźwięku pod kątem tego czy nie jest za wysoki, ale również to nic nie zmieniło. Zdaniem pani Elżbiety miasto wręcz odwrotnie próbuje ich przekonać, że nie ma żadnego kłopotu. Wręcz przeciwnie, ten przystanek musi tam być z uwagi na osoby niepełnosprawne, dla których ma on być dużym ułatwieniem.
– Wyprodukowano film zamieszczony na portalu Youtube na kanale WroclawTV, który wygląda prosto w telewizji PIS-owskiej. Podstawiony został tam człowiek niepełnosprawny, który na 100% tutaj nie mieszka, bo nikt z nas go nie zna. Ten pan się wypowiada w imieniu wszystkich niepełnosprawnych. Ale nikt nie pomyślał, że tu faktycznie mieszka niepełnosprawny staruszek, który nie może otworzyć u siebie okna, bo cały czas widzi w nim obce osoby. Inny pan jest bardzo poważnie chory i również nie ma możliwości nic zrobić z uwagi na tą sytuację. Ja naprawdę rozumiem osoby niepełnosprawne, nikt z nas nie wie co będzie, ale żyjemy tutaj cały czas w jednym wielkim tramwaju. To wpływa na nasze zdrowie i psychikę – tłumaczy z wyraźnym zmęczeniem w głosie pani Elżbieta.
Spór trwa nadal, a przystanek stoi jak stał. Co mieszkańcom przyniesie przyszłość? Przekonamy się. Wrocławskie Fakty z pewnością będą dokładnie przyglądać się sprawie i jeszcze do niej wrócimy.
Cóż jak kros chce mieć spokoj od hałasu, jeżdżąc tramwajów to proponuje przeprowadzkę na wies.
Ale na wsi też by narzekali, że koguty pieją, że traktory warczą, że kombajny hałasują, że krowy muczą itd. więc nie dogodzisz.
A ty jakas niedorozwinieta ? Co ma hałas jak ktoś stoi ci pod oknem i widzi wszystko.
Napisała że wsi od roku Wrocławianka
Empatia jest zdolnością rozpoznawania i współodczuwania stanów psychicznych innych osób. Umiejętność postawienia się w sytuacji innego człowieka i przyjęcia jego sposobu myślenia jest ważna w kontekście interakcjach społecznych. Empatia wiążę się też z kształtowaniem osobowości i dojrzałości emocjonalnej w młodym wieku. Może u niektórych osób się nie wykształciła? Nie każdy ma możliwość wyprowadzenia się na wieś lub tam gdzie nie ma tego koszmaru. Nikomu niczego złego nie życzę ale warto aby chociaż na chwilę mogli doświadczyć obecnej sytuacji mieszkańców przy Poniatowskiego . Widzę, że piszą tutaj Ci, którzy nie byli tutaj, nie słyszeli, nie widzieli a piszą bzdury
Pisze Pani o empatii, ale możemy empatować, że nie da się znieść hałasu, że jest jasno, że mało prywatności, jednocześnie analizując możliwe rozwiązania. Empatia nie polega na bezkrytycznym przyznaniu komuś racji, nawet jeśli dostrzegamy istotę problemu. Ten medal ma dwie strony, jedną z nich jest fakt, że ruch kołowy wszelkiego rodzaju jest uciążliwy, druga, że gdzieś te przystanki muszą być. Ja przez 40 lat mieszkałam z wieloma kubłami na śmieci pod oknami. Niech mi Pani wierzy, woli Pani hałas niż smród, zwłaszcza w lecie. Ale gdzieś te kubły musiały stać i innej opcji ich przestawienia nie było. Dopiero po przebudowie podwórka mam je z głowy. No i jakie miałam opcje? Albo uznać, że na razie nie da się inaczej, albo się wyprowadzić. To był mój wybór, że się nie wyprowadziłam, moja część odpowiedzialności za taką sytuację. Nie stać mnie było, nie wyprowadzam się, robiłam co mogę, żeby zminimalizować dyskomfort. Ale gdyby się już żyć nie dało, to bym się przeniosła choćby czasowo w inne miejsce, nawet kątem u krewnych czy znajomych mieszkać, i szukałabym rozwiązania. Niestety, nie zawsze możemy miec co chcemy. I mówię to z pełnym zrozumieniem dla Państwa dyskomfortu.
Masakra, współczuję takiego bagna pod domem. Mieszkałem kiedyś na legionów, balkon niestety od ulicy. Nie mówiąc że nie było sensu niczego trzymać na balkonie, poza kiepownicą, bo zaraz wszystko uj****e na czarno, hałas taki ze tv nie słychać z kanapy przy otwartym oknie. Ale po 1. Do spania porządne stopery do uszu. 2 Pani od tablicy świetlnej – 2-3 roletki w zależności od okna nie prześwitujące plus zasłony i nic się nie przedostanie. 3. Osobiście teraz bym jeszcze kupił porządny oczyszczać powietrza. 4. Dla zamożniejszych – okna dźwiękoszczelne 3 szybowe czy jakie tam polecaja. Na wszystko fakturę i do tej bandy pajaców z pisemem uzasadniającym i prosba o pokrycie kosztów.
Współczuję, natomiast przez Jedności/Poniatowskiego tramwaje jeżdżą od wieeeelu dekad. Nie pojawiły się z dnia na dzień. Nie uszczęśliwiono tych Państwa niespodzianką. Po prostu jest to ruchliwa ulica z ruchem tramwajowym. Dziwaczne jest to, że ma się o to pretensje, skoro tak było od zawsze. Tablica świetlna? Wystarczą rolety lub zasłony zaciemniające. Ostatnio kupiłam taką zasłonkę w znanym szwedzkim sklepie za jakieś 70 zł.
To, że ludzie patrzą komuś z parteru po oknach to raczej bzdura. Zazwyczaj piesi czują się skrępowani tym, że ludzie na parterze nie mają firan i wszystko widać. Co kogo obchodzi czyjeś mieszkanie, żeby się wgapiać? Nigdy sama się nie gapiłam komuś do mieszkania, ani nie widziałam, żeby ktoś to celowo robił.
Poza tym, mieszkając na parterze trzeba się liczyć z tym, że inny jest poziom hałasu prywatności, że tak to ujmę. Nikt nikomu nie każe mieszkać na parterze. To jest wybór tych Państwa, że tam mieszkają. Inaczej by było, gdyby, jak u mojej znajomej, znienacka wywalili pod oknami ruchliwą ulicę i wielkie osiedle, których miało nie być.
Za zasadne natomiast uważam narzekania na “gadające tramwaje”.
Przeczytaj dokładnie o co chodzi. Nie jest problem hałas sam w sobie, tylko nowo zrobiony przystanek tramwajowy bezpośrednio pod oknami ludzi, którzy tam mieszkają od dekad. Czekający pasażerowie siadają ludziom na parapetach, zostawiają puszki i inne śmieci, sikają do bramy, itd.
Jakoś jak przystanek był pod okazami innych mieszkańców to było dobrze tam tez nie było wiaty żeby się schować i ludzie stali w bramach …tez było słuchać ciagle informacje jaki tramwaj i jaki nr gdzie jedzie …przystanki nie mogą być rownolegle ze względu na brak przejazdu karetki bądź strazy jeśli tramwaje staną na przystankach . Zreszta już była taka sytuacja ….trzeba się przyzwyczaić