Miasto przygotowuje się do zmian klimatycznych. Nowe parklety przy ulicy Ignacego Daszyńskiego, o których już informowaliśmy w naszym portalu, budzą kontrowersje.
Nie wszyscy do inwestycji są przekonani. Prawie 2 mln zł można było wykorzystać inaczej. Kontrowersji nie budzą posadzone drzewa. Rzeczywiście w przestrzeni miejskiej zieleni brakuje. Jak się okazuje po naszym ulicznym sondażu denerwujące kierowców parkiety to przyjaciele pieszych.
Twórcy instalacji twierdzą, że instalacja ma pomóc w walce z globalnym ociepleniem i estetyzować przestrzeń Ołbina. Wśród mieszkańców tej okolicy trudno znaleźć zwolenników inwestycji. Właściwie niebezpiecznie jest dalej, bo swoje wątpliwości wyraziła też Policja. Poprawione mają zostać przejścia dla pieszych i chodniki, drewniane platformy zostaną pomniejszone tak aby usprawnić ruch w tym miejscu. Dlaczego dopiero teraz? Zobacz nasze video.
Każdy mieszkaniec Wrocławia chce miasta przyjaznego środowisku. Pamiętajmy jednak, żeby ubogacanie naszej wspólnej przestrzeni miejskiej czyniło ją przyjazną dla wszystkich.
Dariusz Nowakowski
Wystarczy przestrzegać ograniczenia ruchu w tej przestrzeni i wypadków nie będzie. Nasadzenie drzew – doskonały pomysł. A platformy jak się zazielenią i rozrosną to dopiero w upalne lato mieszkańcy docenią- bo raz, że dadzą trochę cienia, dwa, że zieleń jest lepsza od klimatyzacji i będzie na czym zawiesić wzrok zmęczony słońcem i upałem. Nic bym nie zmieniała. A komentarz tego drugiego pana co pochyla się nad samochodami i miejscami parkingowymi to jest żałosny po prostu. Nie można zjeść ciasto i mieć ciastko. My się musimy wreszcie ucywilizować – pojedźcie sobie do Berlina i zobaczycie wtedy, że to co zaprojektowano i zrealizowano na ul Daszyńskiego, to zaledwie połowa tego co robi się w Niemczech dla komfortu życia mieszkańców- tylko, że tam jnikt nie protestuje przeciwko temu co lepiej służy człowiekowi, bo tam się o ludzi dba. A u nas to zawsze wszystko co nowe budzi zaraz dzikie spory. Dajcie ludzie szansę sobie i temu projektowi. Mnie sie podoba tak jak jest. Nic bym nie przykrawała i nie zmniejszała. Niech samochody zmniejszają prędkość jak zbliżają się do skrzyżowania – zdaje się, że i tak powinni to robić kierowcy, mylę się?
Jak widzę komentarze pt.: My się musimy ucywilizować – to zastanawiam się czy stwierdzenie takie nie kryje w sobie pewnej dawki szowinizmu. Ten zaś budzi mój wstręt. Być może to z uwagi ile krzywdzi robi owy i zrobił w naszej historii.
Co do zabudowy, śmiem wątpić, czy ma to jakiekolwiek przełożenie dla poprawy środowiska. Ale nie jestem w tym uczonym, tylko laikiem i z chęcią poznałabym zdanie profesjonalisty.
Czy projekt ten wymagał aż takich sum ? Mam nadzieję, iż odpowiedzialne służby i nadzór to sprawdzi. Wierzę, iż jeśli była to nie gospodarność, to w naszym mieście i kraju można liczyć na odpowiedzialność gospodarzy.
Co do faktu komentarzy mieszkańców. Zgadza się, że zawsze znajdziemy chwalących i krytykujących. Faktem jest na pewno, iż jest to strefa uspokojonego ruchu – strefa ograniczonej prędkości do 30 km / h. Faktem jest, iż zawężenie jezdni służy jak pokazuje doświadczenie poprawie bezpieczeństwa. Faktem jestem również, że dotąd parkowały tu auta na i przy skrzyżowaniu, co w znacznie większym stopniu pogarszało bezpieczeństwo. Faktem też jest, iż były przeprowadzane w sprawie konsultacje z Radą Osiedla i mieszkańcami. Myślę, iż gdyby wywarły one sprzeciw ws projektu, nie byłoby go. Lekką zniekształceniem litery prawa jest natomiast stwierdzenie, że pieszy może tu przechodzić gdzie chce. Co do istoty sprawy tak, ale w sposób nie zagrażający bezpieczeństwu w ruchu drogowym, czyli nie może np. zmuszać swym zachowaniem do wymuszenia pierwszeństwa przed pojazdem. Na jezdni pierwszeństwo ma tu pojazd. Koniec, kropka.
szkoda, że w artykule nie zostało wspomniane o tym, że część z tych instalacji policja musiała zdemontować, bo stanowiła zagrożenie. pieniądze w błoto (prawie 2 mln !!!!)