W meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy Śląsk Wrocław pokonał Pogoń Szczecin 2:1. Po zakończonym spotkaniu porozmawialiśmy z obrońcą zespołu wrocławian – Konradem Poprawą.
Za Śląskiem Wrocław pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie, na które długo przyszło Wam czekać. Po raz kolejny rozegrałeś pełne 90 minut w barwach Śląska.
Tak jak pan powiedział – gdzieś tego zwycięstwa dawno nie było na własnym stadionie. To bardzo cieszy. Były trudne momenty w meczu, nie da się kontrolować całego meczu i trzeba przezwyciężać te trudne momenty. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem i dowieźliśmy to zwycięstwo do końca.
W drugiej połowie Śląsk kontrolował wydarzenia na boisku, strzelił drugiego gola. Uważną grą w obronie sprawiliście, że Pogoń nie miała już tak klarownych sytuacji, jak w pierwszej części gry. Co było kluczem?
Moim zdaniem zespół. Zespół, bo to nie tylko linia obrony broni bramki. My swoimi zachowaniami na wszystkich pozycjach trzymaliśmy to, że Pogoń nie mogła dojść do groźnej sytuacji. Zespół na to zapracował.
To, co wrzuca się w oczy, to dobra i zespołowa gra Śląska. Jesteście odporni na wydarzenia boiskowe, tego dawno nie było widać w Waszej grze.
Tak, trener duży nacisk nakreśla też na cierpliwość. Są momenty w meczu, że rywal naciska, ale trener cały czas ze spokojem nam powtarza, żebyśmy byli cierpliwi i mieli chłodną głowę. To popłaca.
Śląsk dobrze rozpoczął sezon, bo macie na swoim koncie cztery punkty. Przed Wami mecz z beniaminkiem w Kielcach. Apetyty rosną w miarę jedzenia.
Jasne, że tak. Mam nadzieję, że będziemy się nakręcać z meczu na mecz i nie będziemy spoczywać na laurach. Pracujemy w tygodniu bardzo dobrze i stąd się biorą wyniki. Mam nadzieję, że z Kielc przywieziemy trzy punkty. Możemy obiecać, że będziemy walczyć do ostatniej minuty.
Podczas obozu przygotowawczego wywalczyłeś sobie miejsce w składzie. Tworzysz duet stoperów z Danielem Gretarssonem. Rozmawiałem z nim kilka chwil temu i przyznał, że jako ten bardziej doświadczony z Waszej dwójki, często udziela Ci wskazówek na boisku. Rzeczywiście tak jest? Dużo sobie podpowiadacie na murawie? Jak wygląda ta współpraca?
Wydaje mi się, że z Gretarssonem złapaliśmy fajny kontakt. Wspieramy się na boisku, dużo sobie podpowiadamy, on też daje mi dużo wskazówek. To jest dla mnie na plus. On jest bardziej doświadczony ode mnie, mogę się tylko cieszyć że mam takiego zawodnika obok i mogę czerpać od niego jak najwięcej. To nie jest też tak, że tylko on mówi! Jak ja mam coś do powiedzenia, to mówię – przekazujemy sobie wszystko na bardzo pozytywnych relacjach. Nie ma negatywnego podejścia, tylko cały czas pozytywnie.
239 dni – tyle czekaliście na zwycięstwo we Wrocławiu.
Dosyć długo. (uśmiech)
Dla Ciebie to na pewno szczególne przełamanie tej serii. Ostatnie domowe zwycięstwo Śląska na tym stadionie…nie kojarzyło Ci się dobrze. Powiedziałbym nawet, że trochę gorzej!
Tak, tak, trochę gorzej (śmiech). Ważne, że wtedy dowieźliśmy te trzy punkty. Pamiętam mecz ze Stalą, bodajże w 42. minucie dostałem czerwoną kartkę, pamiętam to, ale pamiętam też radość po meczu. Cieszyliśmy się z tej wygranej, tak jak dziś cieszymy się z wygrania z Pogonią.
Wróciła nowa energia w Śląsk? Mam wrażenie, że Ivan Djurdjević tchnął w Was pozytywnego ducha.
Czuć to na pewno i widać też na boisku. Czuć to, jak każdy siebie wspiera – na boisku, ale też w szatni – atmosfera jest bardzo dobra i oby tak dalej.
Po wyjazdowym meczu w Kielcach czeka Was domowe starcie z Widzewem Łódź. To będzie dla Ciebie szczególny mecz? Wiemy, że jesteś z Łodzi.
Czy szczególny…grałem w ŁKS Łódź przed przyjściem do Śląska, więc..
Motywacja będzie podwójna!
Na pewno! (śmiech)