Choć przez ostatnie lata te dwa zespoły były w różnych miejscach, bardziej lub mniej topowych (zwłaszcza Śląsk), to gdy mierzą się ze sobą fanów polskiej koszykówki przechodzi dodatkowy dreszcz emocji. Czas na Świętą Wojnę, czyli starcie Śląska Wrocław z Anwilem Włocławek. Dwóch drużyn, które napisały kawał historii naszego basketu. Dziś faworytem jest WKS, który ma sobie oraz kibicom coś do udowodnienia.
W latach 90′ oraz wczesnym XXI wieku pojedynki Śląsk vs Anwil to było polskie koszykarskie El Classico. Dwaj tytani stający naprzeciwko sobie, toczący nieprawdopodobne pojedynki w Hali Mistrzów i Hali Stulecia. Któż nie pamięta chociażby słynnego rzutu Jacka Krzykały? Przez lata ranga nieco opadła w skali całego kraju, głównie przez wieloletnie problemy WKS-u. Ale teraz wrocławianie znów są na szczycie, a Anwil stara się czaić blisko czołówki. Czeka nas więc potężne widowisko!
Szczególnie że Śląsk ma coś do udowodnienia przede wszystkim własnym kibicom. Na trybunach w trakcie meczu z Anwilem z pewnością znajdą się częściowo ci, którzy byli też na ostatnim domowym starciu wrocławian z EuroCup z Towers Hamburg. Im w szczególności należą się przeprosiny, bowiem to co WKS odstawił w tamtym spotkaniu to koszykarska zbrodnia. Absolutnie przeszli obok spotkania, tylko w pierwszej kwarcie sprawiali wrażenie głodnych walki. Efekt to kompromitująca porażka 64:100.
Wszyscy wiemy jaki poziom ma EuroCup, jaki bilans ma tam Śląsk. Ale oni nawet nie próbowali i to z rywalem, który naprawdę był w zasięgu. Pojedynek z Anwilem to idealna okazja do rehabilitacji, a także potwierdzenia, że choć w lidze wrócili na dobry poziom. Po dwóch porażkach ograli Legię Warszawa, teraz muszą to powtórzyć, by zyskać więcej spokoju.
Tego ostatnio jest malutko we Włocławku. Anwil przegrał w EBL pięć spotkań z rzędu. Ostatnio w Hali Mistrzów ograł ich pogromca Śląska, czyli Sokół Łańcut. Dodatkowo atmosfera nie była najlepsza z uwagi na sytuację z Joshem Bostikiem. Amerykanin od początku sezonu zawodził, a na dodatek sprawiał kłopoty wychowawcze i Anwil w końcu go pożegnał.
Czy to pomoże im oczyścić głowy i wrócić na dobry poziom? Przekonamy się. Straszyć mają kim, to na pewno. Lee Moore przyszedł w trakcie sezonu ze wspomnianego Łańcuta i rzuca dla Anwilu średnio 16 pkt na mecz. Do tego chociażby Luke Petrasek. Amerykanin nie dość, że rzuca średnio 14,7 pkt (tylko dwa razy zszedł poniżej 10), to jeszcze porządnie zbiera piłki (śr. 5 na mecz).
Starcie WKS Śląsk Wrocław – Anwil Włocławek odbędzie się w sobotę 28 stycznia o 17:30 w Hali Stulecia. Transmisja na Polsacie Sport Extra.