29-letni Łukasz, zamieszkujący Psie Pole, zmarł po interwencji funkcjonariuszy, w trakcie której, zdaniem najbliższych i pełnomocników rodziny, użyto wobec mężczyzny gazu i policyjnych pałek. Zgon nastąpił w szpitalu parę godzin po zdarzeniu. „Akcja mogła przebiegać inaczej, tym bardziej że było wiadomo, że chłopak żyje. Nie trzeba było używać pałek, gazu, można było rozmawiać przez telefon” – mówi nam pełnomocniczka rodziny zmarłego, mecenas Katarzyna Cupiał. Sprawę bada prokuratura.
OJCIEC WEZWAŁ POLICJĘ, BO BAŁ SIĘ O ŻYCIE SYNA
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 2 sierpnia. Jak informuje Łukasz Dutkowiak z KMP Wrocław, Wrocławscy policjanci interweniowali w jednym z prywatnych mieszkań, w związku ze zgłoszeniem, które wpłynęło na numer alarmowy 112. Zawierało ono prośbę o pomoc od ojca, który był zaniepokojony zachowaniem syna prawdopodobnie znajdującego się pod wpływem środków odurzających. Ponieważ zamknął się w mieszkaniu i nie chciał otworzyć drzwi, a jego bezpieczeństwo było zagrożone, bo był on mocno pobudzony, podjęto decyzję o wejściu siłowym.
Od pełnomocników rodziny wiadomo, że mężczyzna długo chorował na depresję, a wiadomości, które wysyłał najbliższym wskazywały na to, że może chcieć odebrać sobie życie. Jak się później okazało, 29-latek zamknięty w mieszkaniu sam wykonał telefon na policję, nie wierzył, że został wysłany po niego patrol.
INTERWENCJA NA PSIM POLU – WERSJA POLICJI
W ubiegły piątek, 27 sierpnia, wrocławska policja wydała oficjalne stanowisko w tej sprawie, w którym czytamy: Po otworzeniu drzwi przez obecnych na miejscu strażaków, mężczyzna wymachiwał nożem w kierunku funkcjonariuszy i groził jego użyciem, w związku z czym został obezwładniony. Mając na uwadze stan psychofizyczny, w jakim znajdował się mężczyzna i fakt, że wcześniej chciał targnąć się na własne życie, przekazany został ratownikom medycznym obecnym na miejscu podczas interwencji. Po kilku godzinach policjanci otrzymali informację, że zabrany do szpitala mężczyzna zmarł. Zależy nam na dokładnym wyjaśnieniu okoliczności tej sprawy. Śledztwo w tym zakresie prowadzi Prokuratura Rejonowa Wrocław Psie Pole. Oczekujemy na informację o jego wynikach. Do tego czasu prosimy o powstrzymanie się w formułowaniu opinii i wniosków – Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
ADWOKAT RODZINY – NIE ZGADZAMY SIĘ Z OŚWIADCZENIEM POLICJI
Rozmawialiśmy dziś z pełnomocniczką rodziny zmarłego Łukasza, mecenas Katarzyną Ciupał. Okazało się, że przy badaniu sprawy okoliczności śmierci Łukasza, adwokat Ciupał współpracuje razem z dr Wojciechem Kasprzykiem, prawnikiem rodziny zmarłego tragicznie Bartosza S. z Lubina.
– Nie zgadzamy się do końca z oświadczeniem policji. Nie możemy się zgodzić z tym, że chłopak był agresywny, że atakował policjantów. To była interwencja ratunkowa, a nie było na niej negocjatora. Akcja mogła przebiegać inaczej, tym bardziej że było wiadomo, że chłopak żyje. Nie trzeba było używać pałek, gazu, można było rozmawiać przez telefon, ponieważ ojciec Łukasza złapał z nim kontakt. Współpracujemy razem z dr Wojciechem Kasprzykiem, zaangażowanym w podobną sprawę – śmierć Bartka z Lubina. Naszym zdaniem doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, jednak śledztwo jest dalej w toku – mówi w rozmowie z nami mecenas Katarzyna Cupiał, adwokat rodziny zmarłego Łukasza.
Łukasz zmarł w szpitalu przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu ok. 13:00 2 sierpnia. Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Psie Pole we Wrocławiu wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Łukasza. W toku postępowania badane są wszelkie okoliczności sprawy, które mogły mieć znaczenie na jej przebieg.
Dodajmy, że dowiedzieliśmy się, że rodzina Bartosza S. z Lubina wciąż nie otrzymała wyników drugiej sekcji zwłok. Do spraw wrócimy.
Komentowane 2