W meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał z Zagłębiem Lubin 1:2. Wrocławianie zagrali bardzo dobrą pierwszą i bardzo złą drugą połowę. Śląsk po dwóch kolejkach ma na koncie zaledwie jeden punkt.
WKS podejmował Zagłębie po zremisowanym 1:1 meczu w Kielcach. Kibice szybko zapomnieli o poniedziałkowym starciu – przez cały tydzień trwała mobilizacja na derbowy mecz. Tym bardziej szczególny, że po raz pierwszy od 2019 roku na Tarczyński Arenie mieli zasiąść kibice gości. Poprzednim razem, kiedy na stadionie oglądaliśmy obie frakcje kibicowskie, oglądaliśmy wynik 4:4.
Goście z Lubina mieli dodatkową motywację. Ich trener – Waldemar Fornalik – przyjechał do Wrocławia poprowadzić drużynę Ekstraklasy po raz 500. Zresztą ze stolicy Dolnego Śląska miał nienajgorsze, najnowsze wspomnienia. To właśnie we Wrocławiu debiutował jako trener „Miedziowych” – w styczniu tego roku rozbił drużynę prowadzoną jeszcze przez Ivana Djurdjevicia aż 3:0.
Do derbów drużyna Śląska przystępowała w mocniejszym składzie personalnym niż do meczu z Koroną w Kielcach. Jacek Magiera w końcu miał do dyspozycji nominalnego lewego obrońcę – w kadrze meczowej, ale tylko na ławce, znalazł się bowiem Cameron Borthwick-Jackson. Częstochowianin na lewej flance znów postawił na Patryka Janasika, który w meczu z Koroną nie zawiódł. Dość powiedzieć – Śląsk nie dokonał żadnej zmiany względem spotkania z Koroną.
Uwaga skupiała się na Eriku Expósito – kacie Zagłębia, który lubinianom lubi strzelać (aż sześć trafień w dotychczasowych meczach). Hiszpan, po raz pierwszy w swojej karierze, miał wyprowadzić Śląsk na murawę Tarczyński Areny jako kapitan.
„Miedziowi” w porównaniu do wygranego 2:1 meczu z Ruchem Chorzów dokonali jednej zmiany w składzie. Damiana Dąbrowskiego zastąpił Tomasz Makowski – strzelec gola na 1:1.
Powiedzieć, że w pierwszej połowie Śląsk zdominował Zagłębie – to nic nie powiedzieć. Wrocławianie w niczym nie przypominali drużyny z poprzedniego sezonu. Byli szybsi. bardziej zaangażowani, agresywni – po prostu wyglądali na zespół, który wie czego chce. Z dystansu próbował Patrick Olsen, w środku piłki rozdzielał Matias Nahuel – obaj prezentowali się bardzo dobrze. Zresztą – trudno było znaleźć słaby punkt w zespole WKS-u. Dennis Jastrzembski i Piotr Samiec-Talar robili wiatr na skrzydłach, a jedna z tego typu akcji w wykonaniu wychowanka Śląska zakończyła się niefortunną interwencją Szymona Weiraucha. Bramkarz Zagłębia sfaulował Samca-Talara, a Szymon Marciniak wskazał na punkt oddalony o jedenaście metrów od bramki. Do piłki podszedł Erik Expósito i piekielnie silnym strzałem w prawy róg bramkarza nie dał szans Weirauchowi. Była to siódma bramka Hiszpana strzelona Zagłębiu – żadnemu innemu zespołowi w swojej karierze nie strzelał częściej.
Goście, poza główką w poprzeczkę w wykonaniu Bartosza Kopacza, nie mieli praktycznie nic z gry. Nic więc dziwnego, że w przerwie Waldemar Fornalik zdecydował się na zmianę. Marka Mroza zastąpił Tomasz Pieńko i …narobił niezłego zamieszania. Po jednym z jego dynamicznych wejść w pole karne piłkę wypluł Rafał Leszczyński i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki Dawid Kurminowski.
Kilka minut później piłkę w środku pola wyłuskał Tomasz Makowski, a Kacper Chodyna wykorzystał bierność w pressingu w wykonaniu Nahuela i dośrodkował w pole karne. Tam Damjan Bohar wyprzedził kompletnie spóźnionego Konczkowskiego i płaskim strzałem na wślizgu pokonał Leszczyńskiego.
Śląsk w drugiej połowie w niczym nie przypominał drużyny, którą był w pierwszej połowie. Strzały Jastrzembskiego i Janasika świetnie wybronił Weirauch. Zagłębie miało zaś swój wynik i do końca meczu nie forsowało tempa.
Śląsk w 3. kolejce na własnym stadionie podejmie Pogoń Szczecin. Mecz odbędzie się 6 sierpnia o 15:00. Zagłębie, także na swoim terenie, zagra z Lechem Poznań. To spotkanie, także w niedzielę 6 sierpnia, o 17:30.
ŚLĄSK WROCŁAW 1:2 ZAGŁĘBIE LUBIN (1:0)
- 1:0 Erik Expósito’23(k)
- 1:1 Dawid Kurminowski’53
- 1:2 Damjan Bohar’57
Śląsk Wrocław: Leszczyński (gk) – Konczkowski, Bejger, Petkov, Janasik (79’Ince) – Olsen, Rzuchowski (65’Zohore), Nahuel – Samiec-Talar (58’Żukowski), Expósito (k), Jastrzembski (79’Borys)
trener: Jacek Magiera
Zagłębie Lubin: Weirauch (gk) – Kłudka, Kopacz (k), Ławniczak, Grzybek – Poletanović (90’Kocaba), Makowski (82’Buletsa) – Chodyna, Mróz, Bohar (70’Woźniak) – Kurminowski (82’Gaprindaszwili)
trener: Waldemar Fornalik
- Tarczyński Arena Wrocław
- widzów: 16 928
- sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
- żółte kartki: Nahuel – Kopacz
OCENY PIŁKARZY ŚLĄSKA WROCŁAW:
- Rafał Leszczyński (3) – podobnie jak w Kielcach zamieszany w utratę gola. Pierwsza bramka ląduje na jego konto.
- Martin Konczkowski (3) – obie bramki dla Zagłębia padły jego stroną, spóźniony przy Boharze.
- Łukasz Bejger (4) – „skręcony” przez Pieńkę przed pierwszym golem Zagłębia. Gorszy od Petkova.
- Aleks Petkov (5) – pewniejszy z duetu stoperów, królował w powietrzu, ale na nic się to zdało.
- Patryk Janasik (4) – zagrał gorzej niż w Kielcach. Bez błysku w ofensywie.
- Patrick Olsen (4) – w pierwszej połowie wydawało się, że wrócił stary Olsen. Druga sprawia, że wypada tę tezę poddać w wątpliwość. Straty, opieszałość – Duńczyk po przerwie znów irytował.
- Michał Rzuchowski (3) – nie posuwał akcji Śląska do przodu, zmieniony przez Borysa. Pytanie: czemu tak późno?
- Matias Nahuel (4) – analogicznie do wielu partnerów. Mógł się podobać w pierwszej połowie – po przerwie bardzo słabo. „Pressing” przed golem Bohara nie przynosi mu chluby.
- Piotr Samiec-Talar (5) – wywalczył rzut karny, ale po przerwie dość szybko zgasł – zmieniony przez Żukowskiego.
- Erik Expósito (5) – wykorzystał rzut karny, ale to by było na tyle. Bezbarwny występ Hiszpana.
- Dennis Jastrzembski (4) – dobra pierwsza połowa, druga – do zapomnienia. Oddał dwa groźne strzały, ale oba obronił Weirauch.
Rezerwowi:
- Mateusz Żukowski (4) – nie zmienił oblicza meczu, wszedł na ponad pół godziny i nie zrobił nic, by poprawić zły wynik.
- Kenneth Zohore (4) – sporo brakuje mu do optymalnej formy, nic dziwnego, że zagrał tylko 25 minut. Śląsk po jego wejściu nie był groźniejszy.
- Karol Borys i Burak Ince grali zbyt krótko, by ich ocenić.
Serce boli, jak widzę co pewne jednostki robią z moim ukochanym klubem… Brawo kibice Śląska. Polacy pamiętają!!!