Rozmową z Tomaszem Wietrzykiem – głównym baristą i współzałożycielem „kawobusa” – #KAWA, mamy przyjemność zainaugurować cotygodniowy cykl #Bliżej Miasta. Postaramy się tutaj przybliżać naszym czytelnikom ciekawe zjawiska i podmioty kulturalne, sportowe czy biznesowe działające we Wrocławiu.
#KAWA, czyli trzej bracia, którzy wymarzyli sobie własny biznes…I zrobili to inaczej, niż w stolicy Dolnego Śląska ktokolwiek wcześniej. Ideą przyświecającą ich działaniom od początku biznesowej przygody było dbanie o środowisko. Bus, służący dziś jako mobilna kawiarnia, odrestaurowany został przy użyciu wyłącznie naturalnych, biodegradowalnych komponentów. Podobnie jak kubki, słomki, mieszadełka dekle czy serwetki dostępne dla klientów „kawobusa”. Oto krótka rozmowa z Tomaszem, który z pasją opowiada o swoim nietuzinkowym projekcie.

Skąd wziął się pomysł na rozpoczęcie własnego biznesu związanego z kawą?
Parzeniem kawy zajmuję się profesjonalnie już 14 lat. Pracowałem jako barista i head barista w kawiarniach w Dublinie i zawsze zastanawiałem się, jakby to było, gdybym miał własną kawiarnię, co mógłbym usprawnić, co wyeliminować, na czym się skupić. Kawa była dla mnie zawsze czymś więcej niż tylko pracą „od-do”. U nas w domu przy kawie spotykała się cała rodzina, by rozmawiać o wszystkim i o niczym, więc od zawsze miałem w głowie obraz kawy jako magicznego napoju łączącego ludzi. Eksperymenty i poszukiwania idealnego smaku, praktyka w zawodzie baristy oraz pół regału książek o kawie uzupełniły ten obraz o wiedzę, jak ten napój doskonale przyrządzać. Dlatego rok temu, gdy po moim powrocie do Polski usiedliśmy z braćmi – Kubą i Mateuszem – przy kawie, i któryś z nas rzucił hasło: „Hej, a może otworzymy kawiarnię?” – nie było się nad czym zastanawiać.
Jak długo trwały przygotowania do otwarcia, ile wymagały pracy?
Przygotowania do otwarcia naszego kawobusa trwały około 10 miesięcy, kosztowały nas mnóstwo pracy i hektolitry kawy. Auto, które kupiliśmy z zamiarem przebudowy, okazało się być w gorszym stanie, niż początkowo zakładaliśmy. Dlatego bardzo dużo czasu i energii pochłonęło doprowadzenie go do stanu używalności. Wracaliśmy z pracy, by nocami i weekendami naprawiać, wymieniać części, spawać, szlifować i malować, a gdy auto było już gotowe wykonaliśmy w przydomowym garażu przepiękną drewnianą zabudowę wnętrza, i oczywiście wyposażyliśmy busa w kawowe sprzęty.

Waszą ideą jest dbanie o środowisko. Z jakich materiałów wykonane są dostępne u Was kubki, słomki, serwetki czy nakładki do kawy na wynos?
Każdy z naszej trójki ma dzieci – nie chcemy pozostawić ich w świecie, w którym przez ludzki egoizm utoną w morzu plastikowych śmieci. Kwestia troski o środowisko jest dla nas niezwykle istotna, dlatego używane przez nas kubki wykonane są z tektury i bio tworzywa PLA (na bazie skrobi kukurydzianej, kompostują się w około 80 dni), tak samo nakładki na wynos, serwetki to niebielony papier z recyklingu, a słomki zrobione są z tektury i powleczone wewnątrz woskiem pszczelim.
O ile droższe są te tworzywa w porównaniu do ich plastikowych odpowiedników? Czy wyższe koszty odbijają się na cenie napojów?
Pytania o wszelkie kwestie finansowe w naszej firmie należy kierować do mojego brata Kuby… A tak poważnie, te produkty są niewątpliwie droższe niż ich plastikowe odpowiedniki. Przykładowo – koszt naszej słomki to ok. 11 groszy, słomka plastikowa kosztuje ok. 2 grosze. Jednak uważamy, że nasi klienci nie powinni tych różnic w żaden sposób odczuwać. Robimy to dla środowiska, a nie dla zysku za wszelką cenę, dlatego ceny naszych kaw nie odbiegają od średnich cen w innych kawiarniach.

Z jakimi reakcjami odnoszącymi się do Waszej filozofii podawania kawy spotykacie się wśród klientów?
Jesteśmy szczęśliwi, bo klienci rozumieją i wspierają nasz sposób myślenia, a także doceniają wysoką jakość naszej kawy specialty z palarni Coffee Proficiency z Krakowa. Spotykamy się z całą masą dobrych słów, za które dziękujemy, bo dają nam one poczucie, że nasza ciężka praca ma sens.
Z jakich jeszcze ciekawych rozwiązań zamierzacie korzystać?
Biorąc po uwagę fakt, że zarówno Kuba jak i Mateusz są specjalistami z branży IT, było oczywiste, że nasz „kawobus” będzie naszpikowany technologiami ułatwiającymi organizację pracy, zaopatrzenie, komunikację i obsługę klienta. Mamy wyświetlacz menu połączony online z systemem magazynowym, zamówienia z kasy wyświetlają się na tablecie na stanowisku baristy, a w całym aucie nie ma ani jednego włącznika światła, bo wszystkim sterujemy z aplikacji na tablecie. Mamy dwa niezależne systemy zasilania i wiele parametrów pracy kontrolujemy elektronicznie. Już pracujemy nad kolejnymi rozwiązaniami, takimi jak system lojalnościowy w postaci aplikacji na telefon – zgodnie z duchem zero-waste tylko elektronicznym, żeby nie marnować papieru na karty stałego klienta.
Gdzie można spotkać Was na co dzień? Czy bywacie również w innych miejscach lub miastach?
Na co dzień stoimy przy ul. Powstańców Śląskich 5 we Wrocławiu (naprzeciwko Arkad, przy Dziadziu Pasibusie). Od czasu do czasu wyjeżdżamy na różne wydarzenia. O wszystkich zmianach lokalizacji informujemy na bieżąco na naszych profilach w portalach społecznościowych (FB i Instagram – @hasztagkawa).
„Life is too short to drink bad coffee!” – dodaje na koniec Tomasz Wietrzyk.
rozmawiał: Maciej Fedorczuk
foto: Marcin Bałaban / ze zbiorów rozmówcy