W maju tego roku prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk, ogłosił długo wyczekiwaną przez mieszkańców miasta wiadomość – ruszył proces prywatyzacji Śląska Wrocław! Miasto chce przekazać inwestorowi większość udziałów w klubie, a sama transakcja ma być sfinalizowana przed rozpoczęciem nowego sezonu. Zapytaliśmy wiceprezydenta Wrocławia, Jakuba Mazura, o postępy i obecny stan ogłoszonego przetargu. Pierwsze decyzje mogą zapaść już jutro!
Kiepski sezon i utrzymanie rzutem na taśmę w Ekstraklasie wrocławskiej drużyny po raz kolejny podniosły dyskusję na temat tego czy miasto powinno zarządzać wrocławskim klubem piłkarskim. Kibice Śląska od lat domagali się przekazania ukochanego klubu w ręce prywatnego właściciela, który nie tylko wniósłby powiew świeżości, ale przede wszystkim miałby znacznie większe możliwości finansowe.
Jakub Szustak: Deadline składania ofert wyznaczono na 5 czerwca – czy pojawiły się już pierwsze oferty? Jeśli tak, to czy może Pan uchylić rąbka tajemnicy na temat potencjalnych kupców?
Jakub Mazur: Wirtualnie tak, oficjalnie cały czas czekamy. Proszę pamiętać, że zazwyczaj w tego typu postępowaniach oferty, wnioski są składane dnia ostatniego i tak pewnie też będzie również i tym razem, żeby nie odsłonić wszystkich kart, zobaczymy ile tych wniosków będzie. Równolegle mamy również sygnały ze świata, z poważnych lig o zainteresowaniu tym procesem. Niewykluczone zatem, że zrobimy „dogrywkę”, czyli przedłużymy ten termin. Prawdopodobnie jutro zapadną decyzje, jak już będziemy mieli zebrane wszystkie informacje. Wygląda to na tyle optymistyczne, że prędzej czy później z pewnością uda nam się przynajmniej przejść do następnego etapu, a tym następnym krokiem będą negocjacje, rozmowy handlowe odnośnie warunków, odnośnie umowy inwestycyjnej, która jest dużo ważniejsza niż sam fakt sprzedaży udziałów w Śląsku.
Silne zagraniczne kluby często szukają klubów satelickich – czy miasto rozważało taką transakcję?
Wszystko zależy od tego, kto się pojawi. Takie sygnały płyną ze świata. Są różne rozwiązania w świecie sportu. My poszukujemy najlepszego rozwiązania dla miasta, dla klubu i dla kibiców. Wierzymy, że jesteśmy w stanie efektywnie połączyć te trzy rzeczy, ale żeby tak się stało to musi być solidny, doświadczony i bogaty partner.
Jaki los czeka Tarczyński Arena? Czy będzie częścią transakcji? Czy potencjalny inwestor będzie zobowiązany do zwiększenia częstotliwości wydarzeń kulturowych na tym obiekcie?
Pamiętajmy, że spółka Stadion Wrocław to osobna spółka, rozdzielamy to. Oczywiście chcemy, aby były tam rozgrywki, treningi, bo po to budowaliśmy ten stadion, żeby Śląsk był częścią życia. Mamy sponsora tytularnego i to się nie zmieni, a więc jeżeli mówimy o nazwie to to się nie zmieni przez najbliższe lata, nazwa Tarczyński Arena pozostaje. Jeżeli chodzi o warunki współpracy pomiędzy klubem, a stadionem, a więc dwoma osobnymi bytami prawnymi, to również będzie przedmiotem umowy inwestycyjnej, która będzie podpisana, gdy już wybierzemy najlepszego partnera.
Czy miasto rozważało pójście drogą niemieckich klubów, w których większość udziałów w klubie posiadają kibice?
W tej chwili nie. To jest rzeczywiście trochę inny model, jest ciekawy, funkcjonuje w Niemczech, ale zakładamy, że w naszej lidze ta regulacja byłaby trudna. Rozproszenie tego rynku mogłoby być skomplikowane, chociaż jest to ciekawe rozwiązanie i na pewno prędzej czy później będziemy o tym rozmawiać w naszej Ekstraklasie, być może również w kontekście WKS Śląsk Wrocław.
Jakie ma Pan swoje osobiste oczekiwania względem Śląska Wrocław?
Oczywiście górna część tabeli, najlepiej ponowne mistrzostwo Polski, tak szybko jak to możliwe. Nie wiem czy możemy marzyć, aby było to w następnym sezonie, niewykluczone, no i oczywiście udział w rozgrywkach europejskich.
Wywiad przeprowadził Jakub Szustak