Radny Rady Miejskiej Wrocławia Robert Grzechnik, zamieścił na swoim Twitterze filmik dotyczący tego jak gasi się płonące samochody elektryczne. Podczas jednej z sesji Rady zapytał o to Komendanta Straży Pożarnej we Wrocławiu. Co na to pytanie odpowiedział?
Samochodów elektrycznych nie tylko we Wrocławiu, ale praktycznie na całym świecie jest coraz więcej. W przypadku awarii i wystąpienia pożaru takiego auta nie gasi się go identycznie jak spalinowego, a przynajmniej nie tak szybko. Grzechnik na filmiku zamieścił screen artykułu prasowego o ugaszaniu pożaru takiego właśnie pojazdu na Kaszubach, które trwać miało aż 21 godzin. Prawdopodobnie właśnie stąd w ogóle takie pytanie się wzięło.
Komendant Piotr Znamirowski w odpowiedzi na zadane pytanie wyjaśnił, że gaszenie tego typu auta jest faktycznie znacznie trudniejsze. Głównym problemem w tym wypadku, jest to iż nie powstały jeszcze żadne konkretne procedury, a do tego dochodzi sama konstrukcja auta.
Jest to oczywiście dosyć duży problem. Nie ma jeszcze jasno określonych procedur nie tyle do gaszenia takich samochodów, co do utylizacji wody zużytej w tym celu. Jeżeli będziemy to robić klasyczną metodą, czyli po prostu lejąc wodę, możemy jej zużyć nawet 20 000 litrów. Albo i więcej. To dlatego, iż samochód elektryczny ma baterię w postaci całej płyty podłogowej. Wielka, ciężka bateria, do której nie można wlać wody bezpośrednio. To mniej więcej tak, jakby przy pożarze stodoły czy domu lać tylko po dachu. Nie ma gaszenia w środku – wyjaśnił komendant.
Skoro nie można zatem ugasić takiej baterii w ten sposób, to co można zrobić? Otóż okazuje się, że można na przykład… wrzucić takie auto do kontenera z wodą.
Taki płonący samochód wrzuca się do kontenera, który napełnia się wodą. Nie w całości, bo wystarczy zanurzyć auto do wysokości pół metra, żeby zalała się ta płyta podłogowa. Dzięki temu elektrolit się już nie rozpala, procesy chemiczne się spowalniają i można auto skutecznie gasić. Problemem jest tu utylizacja tej skażonej wody. Jest jej mniej niż przy standardowym gaszeniu, ale wciąż kłopot jest, tak jak i kwestia kto za to poniesie koszty – dodał Znamirowski.
Czy odpowiedź w pełni usatysfakcjonowała Roberta Grzechnika? Nieszczególnie, bo w dalszej części filmiku stwierdza, że dalej nie wie co z tą skażoną wodą i co w sytuacji gdy płonące auto znajduje się w trudno dostępnym miejscu. Całość zobaczyć można tutaj:
Jak gasi się samochód elektryczny?
Zapytałem o to Komendanta Straży Pożarnej.
Na filmie odpowiedź. pic.twitter.com/98qdEwJCkA— Robert Grzechnik (@RobGrzechnik) April 27, 2023