Gdy grasz z rywalem słabszym od ciebie, to łatwiej ci go pokonać. Logiczne? Otóż nie dla Śląska Wrocław. Ten zespół w tym sezonie wykształcił w sobie coś, co można nazwać „genem Robin Hooda”. Mocnym zabierają, biednym oddają. Im łatwiejszy rywal na papierze, tym większa szansa na to, że WKS dostanie po głowie. Jest w tym coś szlachetnego, ale w piłce nożnej takie wartości lepiej pokazywać w inny sposób. Wszystko to nie wróży dobrze przed meczem z Sandecją, bo wygląda ona na idealny klub, by ten gen znów się uaktywnił.
Nie idzie zrozumieć wyników tej drużyny. Patrzysz na to i jedyne co myślisz to „co autor miał na myśli?”. Każdy kto chodził do szkoły i słyszał to pytanie na języku polskim w odniesieniu do jakiegoś wiersza czy innego utworu literackiego, wie doskonale jak trudno nieraz było na nie odpowiedzieć. Nie inaczej jest w tym wypadku. No bo taka sytuacja. Mamy w terminarzu WKS-u zwycięstwa z takimi drużynami jak Pogoń Szczecin, Wisła Płock (na wyjeździe), Lech Poznań (dwa razy!). Na cztery starcia z medalistami z ubiegłego sezonu Ekstraklasy, Śląsk wygrał trzy. Uległ tylko Rakowowi, ale ci sobie zbudowali własny plac zabaw, gdzie reguły naszej ligi mocy nie mają. Za to beniaminki… z nimi zespół Ivana Djurdjevicia zdobył w trzech meczach POTĘŻNY jeden punkt. Oczywiście ze zdecydowanie najmocniejszym z nich Widzewem, żeby wszystko się zgadzało. Dorzućmy do tego porażki z Wartą Poznań czy Radomiakiem i mamy pełen obraz WKS-u.
Śląsk na szlachetnej misji?
Ktoś mógłby zażartować, że to ubiegły sezon obudził bezkresną chęć pomocy innym w WKS-ie. Ponoć często jest tak, że jak ktoś zostaje cudem uratowany, to w postanawia odmienić swe życie. A pamiętamy przecież, że Śląsk sam się nie utrzymał. Miejsce w Ekstraklasie to oni zachowali siedząc w autokarze podczas powrotu z Mielca, podczas gdy Radomiak wbijał cztery gole Wiśle Kraków skutecznie spuszczając ją do 1. Ligi. Ostatecznie trener Djurdjević mówił kiedyś, że miniona kampania w nich siedzi. Kto wie? Mógł mieć więcej racji niż mu się wydawało.
Pogoda idealna na relaks, a ci mi każą biegać
Ale tak w pełni poważnie, to sam serbski szkoleniowiec po ostatniej tragikomedii w Legnicy wyglądał na kogoś, kto nie pojmuje o co chodzi jego piłkarzom. Ale szczerze mówiąc nie dziwię mu się. Szkoleniowiec może ustalić taktykę, rozrysować co do najmniejszego szczegółu każdy aspekt meczu i zawodnikom co mają robić, wygłosić im przemowę motywacyjną, że Juliusz Cezar bije brawa. Ale wykonanie zależy wyłącznie od nich. Tymczasem zawodnicy WKS-u w tydzień przemienili się z pełnej ambicji watahy wilków, która zaciekle robiła wszystko żeby rozszarpać Wisłę Płock, w gości wyglądających jakby ktoś im popsuł plany pikniku nad Kaczawą i jeszcze bezczelnie kazał biegać za piłką.
Oczywiście wybielać Djurdjevicia w pełni nie można. To też jego rola, by zespół wychodził z odpowiednim nastawieniem. Ale profesjonalnemu piłkarzowi zawsze powinno się chcieć. Wszyscy wiemy, że ten zespół nie czuje się dobrze gdy sam musi grać piłką. Woli ją oddać rywalom i czekać na błędy. Jakoś w końcu tego Lecha czy Pogoń ograli. Sam trener o tym głośno mówi. Ale są zespoły mające mniejszą średnią posiadania piłki w tej lidze i to wiele. Wśród nich są Stal Mielec, Warta Poznań, Widzew Łódź. Zatem można punktować o wiele lepiej, z niekoniecznie lepszym składem. Tylko trzeba naprawdę chcieć. Zaś Śląsk w Legnicy wyglądał, jakby miał za przeproszeniem „wywalone”. Nie da się inaczej powiedzieć o zespole, w którym tylko jeden zawodnik przebiegł ponad 10 km.
Sandecja idealna pod wywrotkę
Śląskowi do przerwy mundialowej pozostały dwa mecze, w Pucharze Polski z Sandecją Nowy Sącz oraz w lidze z Legią Warszawa. Szczerze mówiąc, ja bym się dużo bardziej martwił na miejscu Legii niż nowosączan. Oni nie mają nic do stracenia, a dodatkowo spełniają wszelkie kryteria, żeby stać się kolejną drużyną, która Śląsk ogra choć nie powinna. Gorsza liga? Jest. Ostatnie miejsce w tejże lidze? Jest, bo Sandecja z dorobkiem zaledwie 13 pkt szoruje dno Fortuna 1. Ligi. Duet środkowych obrońców mogący mieć w odpowiednim i to całkiem realnym zestawieniu łącznie 73 lata? Jest. Wspomniany „gen Robin Hooda” aż się rwie do aktywacji. Przy czym w lidze stratę punktów WKS może sobie odbić na kim innym. W Pucharze Polski drugiej szansy nie ma. Tak więc Śląsku, okiełznaj to w sobie, niech ci się chce, chce pokazać że jesteś lepszy. Bo od Sandecji jesteś na pewno. Aha i jeszcze jedno. Panie Djurdjević. Prosimy bez Caye. Niech Pan nam oraz sobie tego nie robi.