Stowarzyszenie Młody Dolny Śląsk ruszyło z kolejną już edycją akcji „Ludzie z Wrocławia”. Jak już informowaliśmy w naszym portalu, celem projektu jest ukazanie prawdziwych pereł miasta Wrocław – ludzi na pozór zwykłych, lecz wyjątkowych, realizujących swoje pasje, marzenia, a także osiągających ogromne sukcesy.
Kolejną osobą, którą poznajemy jest Grażyna Piotrowicz – nauczycielka, germanistka, zafascynowana historią naszego miasta, od wielu lat wrocławski przewodnik miejski. Zasiada w zarządzie Stowarzyszenia Odra- Niemen. Jest również koordynatorką edukacyjnych projektów historycznych dla młodzieży.
Dlaczego taka droga?
Jestem nauczycielką, germanistką, dodatkowo zawsze pasjonowałam się historią, chociażby ze względu na dzieje mojej rodziny. Wspominam też opowieści mojego taty, który przybył do Wrocławia 1 sierpnia 1945 roku. Jego ojciec zaś mój dziadek, był tu zaraz po upadku Festung Breslau w maju 1945. Sama mam w pamięci obraz miasta z wielkimi połaciami pustych przestrzeni przy placu Dominikańskim i ul. Legnickiej.
Kapitalnym połączeniem okazała się znajomość języka niemieckiego i fakt zamieszkiwania na Dolnym Śląsku. Niemiecka przeszłość łączy się tu z polską teraźniejszością, to mnie zafascynowało-odkrywanie przeszłości i świadomość ciągłości dziejów. Tak więc ucząc niemieckiego, stale mogłam nawiązywać do czasów minionych, niejako „przemycać” wiedzę historyczną, teraz zaś pracując w informacji turystycznej, mogę o tych czasach opowiadać przybyłym do Wrocławia gościom z całego świata, szczególnie Niemcom, a już najszczególniej tym, którzy się tu urodzili.
Jeszcze pracując w szkole, kiedy prowadziłam wymiany młodzieży, uświadomiłam sobie, że młodzi Niemcy nie mają pojęcia o wojnie, okupacji ziem polskich i terrorze, który sami wprowadzili. Nie wiedzą o wywózkach na Sybir, o odebraniu nam Kresów, o wymordowaniu inteligencji. Dla nich dyżurnym tematem są wypędzenia. Całą II wojnę światową spłaszczają do tych konsekwencji, które dotknęły ich w jej efekcie i to potwierdza teraz moja praca w InfoCentrum, dlatego nawet starszym Niemcom uświadamiam, że ten temat jest nam doskonale znany, a wielu Polaków do dzisiaj nie poznało losu swoich bliskich.
Początki…
Szczerze mówiąc, nie utkwiło mi w pamięci pierwsze oprowadzanie. Już w trakcie kursu musieliśmy oprowadzać po niedługich odcinkach, pamiętam, że kiedyś zostałam nazwana przez naszego prowadzącego kurs „złotoustą” – było to miłe. Innym razem grupa niemieckiej młodzieży przybyła w ramach wymiany i określiłam oprowadzanie, jako bardzo osobiste. Zawsze dziele się własnymi wspomnieniami, refleksjami, ale staram się też, (to efekt pracy w szkole) angażować grupę zadając pytania, przeprowadzając drobne konkursy w trakcie wycieczki.
Szczęście w pracy
Przypływ szczęścia w pracy rozumiem jako chwile satysfakcji. Mam ich tu sporo. Kiedy widzę, iż goście przybyli ot tak i zaczynają nagle z zainteresowaniem słuchać opowieści o Wrocławiu, stawiają pytania, wyrażają zaskoczenie oraz podziw. Kiedyś np. kilku młodym chłopakom z Krakowa (jeden był studentem historii) uświadomiłam o starszeństwie Wrocławia, co wynika, chociażby z aktu lokacyjnego Krakowa. Byli tak pewni swego, że dopiero szybka kontrola w internecie pomogła. Kiedy dołożyłam informacje o związkach obu miast, zamilkli już i myślę, że wyszli odmienieni.
Są oczywiście momenty przykre, kiedy ktoś zostanie okradziony, pilnie poszukuje noclegu lub szuka jakiegoś określonego miejsca. Przypływ szczęścia jest również wtedy, kiedy takie sprawy kończą się sukcesem, a te osoby widzą, że nie są pozostawione same sobie.
Chwile radości?
To są chwile, kiedy mogę coś zrobić dla innych. Pomóc poszukującym, zainteresować znudzonych, wspomóc bezdomnych (choćby okazując im zainteresowanie). Na Ostrowie Tumskim ma swą siedzibę Caritas, jest łaźnia i przychodzi tu sporo ludzi w potrzebie. Czasem jakiś mały gest sprawia, że choć przez chwilę czują się ważni i potrzebni.
Ulubione miejsce we Wrocławiu
Zdecydowanie Ostrów Tumski. Raz, że tu się wszystko zaczęło, dwa, że kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic, trzy, że posiada niezwykłą atmosferę. Niedawno wymieniano nawierzchnię wokół kościoła św. Marcina. Po zdjęciu ok. pół metra ziemi odsłoniły się relikty zamku, wieży i zburzonych kamienic. Pamiętam Ostrów Tumski z lat 70., kiedy budynki mieszkalne były w okropnym stanie, katedra była chyba jeszcze osmolona dymem pożaru, zewsząd sypał się tynk i spacery tamże nie należały do przyjemności.
Zwiedzanie, a pandemia
Trudno mówić o jakiś specjalnych rozwiązaniach. Jest pandemia i trzeba się chronić. W obecnym czasie pozostaje kontakt przez liczne media. Działa strona i Facebook InfoCentrum. Można przeczytać i obejrzeć informacje historyczne, ciekawostki, jak i na co kiedyś chorowano. Są też bieżące sprawy dotyczące walki z epidemią, życia duchowego Wrocławia w tym czasie oraz wiele innych informacji.
Wywiad przeprowadził: Sławomir Ziółkowski Udostępnione w ramach kampanii „Ludzie z Wrocławia”
Komentowane 1