Wrocławianie korzystający z komunikacji publicznej, podobnie jak mieszkańcy różnych innych europejskich miast na co dzień są świadkami różnych scen. Czasami zabawnych, innym razem przypominających raczej chwile grozy. Różnie to bywa… Kiedy coś jest publiczne i korzystać mogą z tego wszyscy, to zawsze niesie za sobą różnego rodzaju „niespodzianki”.
Częstym problemem dla pasażerów korzystających z komunikacji miejskiej są inni użytkownicy transportu publicznego, którzy łagodnie mówiąc… nie utrzymują na odpowiednim poziomie higieny osobistej. Do tego stopnia, że zdarzają się sytuacje w których pół autobusu jest pełne, a pół puste. Z małym wyjątkiem: pasażera z ochroną „perfumową” nazwijmy to powodującą, że nikt się do niego nie zbliża. To oczywiście problem widywany, a właściwie odczuwany w większości europejskich miast. Czy da się jakoś stanowczo zareagować na odbierającego przyjemność z podróży jegomościa w podziurawionych ubraniach trzymającego w ręce jakieś tanie wino?
Jeśli mamy do czynienia z bezdomnym, którego nawet nie można zidentyfikować to nie w sposób ukarać takiej osoby mandatem. Do tej pory nikt nie przewidział jeszcze mandatów za to, że czyjś zapach odstrasza pół autobusu. Jeżdżąc komunikacją publiczną można dostać mandat jedynie za picie alkoholu. Możemy taką osobę jedynie poprosić o to, żeby wyszła.
W tramwajach czy autobusach zdarza się spotkać śpiących bezdomnych pod wpływem. Wtedy w przypadku interwencji policji lub straży miejskiej mamy do wyboru czas lub czyste powietrze, bo dojechanie funkcjonariuszy na miejsce spowodowałoby utratę kilkunastu minut. Ciężko z tym problemem walczyć, ale pasażerowie, którzy płacą za bilety w takich sytuacjach mają mniej do powiedzenia, niż śpiący królewicz z eliksirem młodości w postaci „jabola” czy innego „mamrota”. W takich sytuacjach autobus, jakim jedziemy do pracy czy do szkoły, zamienia się w „streetbus” w negatywnym tego słowa znaczeniu. Kilka dni temu taki obrazek złapaliśmy we Wrocławiu…
Czytelnicy Wrocławskich Faktów mają pomysł na to, by w naszych autobusach czy tramwajach nie zdarzały się takie dyskomfortowe okoliczności?
Dariusz Nowakowski