Wydawałoby się, że historie o kradzieży prądu należą do przeszłości, to jak pokazuje przykład z Ołbina, nadal zdarzają się tego typu sytuacje. Czasem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa informują policjantów pracownicy firm zajmujących się dystrybucją energii elektrycznej, a czasem na ślady kradzieży trafiają sami funkcjonariusze.
Tak też było na początku tygodnia w kamienicy na Nadodrzu. Dzielnicowi z jednostki przy Ludwika Rydygiera prowadzili obchód swojego rejonu służbowego. Postanowili sprawdzić klatkę schodową budynku położonego w bocznej ulicy. Kiedy już zakończyli kontrolę i mieli iść dalej, wówczas ich uwagę przykuły kable wystające ze ścian przy jednym z mieszkań.
Doświadczonym policjantom automatycznie nasunęło się podejrzenie, że prawdopodobnie ktoś postanowił obejść licznik energii elektrycznej, aby po prostu za nią nie płacić. Tego typu zachowanie to jednak nic innego, jak pospolita kradzież, za którą grozić może kara nawet pozbawienia wolności.
Wezwani na miejsce pracownicy firmy energetycznej potwierdzili przypuszczenia policjantów. Ci szybko ustalili, że osobą odpowiedzialną za nielegalne podłączenie prawdopodobnie jest 42-letni mieszkaniec kamienicy. Jednak to nie był koniec niebezpiecznych i niezgodnych z prawem czynów wrocławianina.
Podczas dalszych czynności dzielnicowi ujawnili, że oprócz prądu mężczyzna kradł również gaz. Charakterystyczna żółta instalacja nosiła znamiona modyfikacji i na miejsce wezwane zostało Pogotowie Gazowe. Jego pracownicy zabezpieczyli nielegalne „wpięcie” i stwierdzili, że działanie osoby naruszającej instalację gazową stworzyło zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób.
W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 160 oraz 278 Kodeksu karnego, funkcjonariusze zatrzymali 42-latka. Teraz mężczyznę czekają poważne konsekwencje nieodpowiedzialnego zachowania. Wrocławianin stanie przed sądem, który będzie mógł orzec karę nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Poprzez: KMP Wrocław