Dobry trener, tylko wyników nie ma – zwykł mawiać Kazimierz Górski, trener tysiąclecia, ikona polskiego futbolu. Czy te słowa można sparafrazować i odnieść w kontekście zawodnika? A co, jeśli tym zawodnikiem jest napastnik, który strzela gola w trzech z siedemnastu meczów?
Erik Expósito nie był, nie jest i nie będzie najlepszym napastnikiem Śląska Wrocław w XXI wieku. 52 mecze, 13 goli to nie jest najwybitniejszy bilans jak na napastnika. Gdyby jednak spojrzeć na to, jak gra Śląsk Wrocław Vitezslava Lavicki, można by rzec, że to wręcz wybitne osiągnięcie.
Złośliwi powiedzą – Expósito strzela rzadko. Owszem – hat-trick z Zagłębiem, dublety z Pogonią i Cracovią. Brakuje mu występów, gdzie dorzuci choćby jedną bramkę do swojego dorobku. Należy jednak zastanowić się, czy 13 goli na napastnika, który większość czasu podczas meczu musi spędzać poza polem karnym, to nie wynik osiągany ponad stan.
Hiszpan to typ harujący – w popularnej grze komputerowej Football Manager, Erik najlepiej spisuje się w roli odgrywającego. Jak sama nazwa roli wskazuje, odgrywający jest kimś, kto odgrywa piłkę. No właśnie: do kogo? Ile razy zdarza się, że Expósito cofa się po piłkę aż pod linię środkową boiska, trzymając na plecach rywala? To syzyfowa praca. Praca, która często idzie na marne, bowiem nawet jeśli Hiszpan piłkę przyjmie, obróci się i zagra ją do skrzydła (Lubambo Musonda, czy Dino Stiglec), to nie zdąży pobiec w pole karne i oddać strzał.
Warto zadać sobie pytanie o kondycję linii pomocy Śląska. Skoro Expósito cofa się po piłkę w głąb boiska, to jak znikome wsparcie musi otrzymywać od partnerów z środkowej strefy? Obserwując mecze Śląska w Expósito widzę czasami…Roberta Lewandowskiego ze spotkań reprezentacji Polski prowadzonej przez Waldemara Fornalika. Nie chodzi tu rzecz jasna o jakość gry, ale o sposób poruszania się na boisku.
Czy nie lepiej byłoby poświęcić jednego z pomocników, kosztem wprowadzenia drugiego napastnika, który wspierałby osamotnionego Expósito w poczynaniach ofensywnych? Hiszpan wykonywałby wówczas swoją katorżniczą pracę, zaś drugi – najlepiej szybszy, niższy napastnik mógłby czekać na odpowiedni moment, by urwać się defensywie i wykorzystać jej błąd, a także miejsce przygotowane przez Erika.
Kimś takim na pewno nie jest Fabian Piasecki. Były król strzelców Fortuna 1. Ligi to ktoś, kto lepiej czuje się w roli osamotnionego napastnika. Tak wszakże grał w Zagłębiu Sosnowiec. Nie ma jednak przypadku, że przegrywa on rywalizację z Expósito – po prostu piłkarsko jest od niego gorszy.
duet polsko-hiszpański?
W roli drugiego napastnika chciałbym widzieć…Piotra Samca-Talara. To piłkarz, który do tej pory jeśli dostawał szansę to w roli prawoskrzydłowego schodzącego do środka, by wykorzystać swoją grę lewą nogą. Obecnie wychowanek Śląska jest wypożyczony do Widzewa Łódź. Czy jednak nie warto byłoby postawić na niego po powrocie do Wrocławia? Czy Śląsk by na tym stracił? Skoro i tak grę – najczęściej kreuje Expósito, razem z bocznymi obrońcami (skrzydłowymi), to może warto pomyśleć o tym, by mu pomóc? Samiec-Talar to nie kiler, ale piłkarz bazujący na swojej szybkości. Gdyby operował w środku, to odciążyłby i tak zmęczonego już Hiszpana pod polem karnym.
Niestety, zapewne wszystkie te rozważania spalą na panewce. Vitezslav Lavicka to trenerski konserwatysta i trudno wierzyć, by zmieniał cały plan taktyczny Śląska.
Jak zatem spoglądać na kolejne występy Expósito? Przede wszystkim jako kogoś, kto nie jest nieskuteczny. Trudno bowiem określać napastnika mianem skutecznego lub nieskutecznego, skoro nie ma możliwości dochodzenia do sytuacji podbramkowych.
Filip Macuda foto: Krystyna Pączkowska/Śląsk Wrocław