Dokładnie 13 maja 2012 roku, równo 11 lat temu, doszło do zdarzenia, które na zawsze wstrząsnęło polskim żużlem. Wypadek wyglądał źle, ale żużlowcy już w teoretycznie dużo gorszych, wielokrotnie wychodzili cało. Niestety nie tym razem. Tamtego feralnego dnia w meczu Betard Sparty Wrocław z PGE Marmą Rzeszów na Olimpijskim zginął Lee Richardson.
Był trzeci bieg starcia pomiędzy Betard Spartą Wrocław a PGE Marmą Rzeszów. Udział wzięli w nim Fredrik Lindgren i Tomasz Jędrzejak po stronie Sparty oraz Rafał Okoniewski i Lee Richardson spośród rzeszowian. Zaraz po wyjściu z wirażu Richardson starał się przedrzeć po zewnętrznej, ale uderzył w tylne koło motocyklu Jędrzejaka, a potem jeszcze w maszynę Lindgrena. Brytyjczyk nie miał szans opanować motoru i z dużą siłą uderzył w drewnianą bandę. To jest miejsce na torze, gdy rzadko zdarzają się wypadki, dlatego tam dmuchanych band nie było. Niestety tym razem się zdarzył.
Wyglądało to źle, ale nie absolutnie fatalnie. Żużel widział wiele groźniej wyglądających upadków, z których zawodnicy wychodzili albo cało, albo z lekkimi obrażeniami. Ten przypadek z początku wydawał się właśnie taki. Richardson był przytomny, skarżył się na ból w nodze, ale do karetki wsadzano go w dobrym jak się wydawało stanie. Niestety tylko wydawało. W drodze do szpitala jego stan znacznie się pogorszył. Okazało się, że jego klatka piersiowa jest w opłakanym stanie, zaś płuco po prostu pękło. To spowodowało potężny krwotok wewnętrzny. Na stole operacyjnym lekarze walczyli o życie zawodnika. Nie dali rady. Lee Richardson się wykrwawił i zmarł w szpitalu.
Mecz dokończono, bo wówczas jeszcze nikt nie wiedział jak tragicznie to się skończy. Sparta wygrała 50:39. Do skandalu doszło zaś podczas późniejszego meczu tego dnia. Były to derby lubuskie między Stalą Gorzów a Falubazem Zielona Góra. W jego trakcie do zespołów dotarła informacja o śmierci Richardsona. Zawodnicy Falubazu od razu nie chcieli jechać, ale sędzia zawodów nalegał na ich dokończenie. Dopiero po odjechaniu biegu nr 11 żużlowcy obu drużyn już definitywnie odmówili jazdy i dopiero wtedy starcie przerwano.
Lee Richardson zginął w wieku 33 lat. W swojej karierze jeździł między innymi dla Falubazu Zielona Góra, Włókniarza Częstochowa czy w 2002 roku dla Sparty Wrocław.