Historia jednym kojarzy się z kronikarstwem, dla innych jest zbiorem dat, a bywa też traktowana jako nieprzydatny balast obciążający pociągające nas mocniej teraźniejszość i przyszłość.
O ile pamiętamy własną biografię lub życiorysy bliskich nam osób, to już znajomość dziejów na szerszą skalę pozostawiamy nauczycielom, badaczom przeszłości i przewodnikom turystycznym. Skłonni jesteśmy doceniać pamięć indywidualną, ale już pamięci zbiorowej przypisuje się marginalne lub okazjonalne znaczenie. Nauczeni osobistym doświadczeniem staramy się nie popełniać tych samych błędów, bo pamiętamy ich skutki w przeszłości. Zadziwiająco lekko podchodzimy natomiast do tego samego mechanizmu działającego ze zwielokrotnioną mocą w skali zbiorowej.
- Całą niemiecką okupację Polski znaczyły przemoc i zbrodnie. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze wydzielił w 1946 r. następujące kategorie zbrodni niemieckich: planowanie, rozpoczęcie i prowadzenie wojny napastniczej, morderstwa dokonywane na jeńcach wojennych i ludności cywilnej, masowa eksterminacja w obozach, pokazowe egzekucje, tzw. łapanki uliczne, praca niewolnicza, wysiedlenia ludności, celowe burzenie miast, wsi oraz osiedli, grabież dóbr kulturalnych, majątku i niszczenie skarbów kultury narodowej, wynarodowienie i germanizacja, prześladowania na tle politycznym, rasowym i narodowościowym, niszczenie wszelkich śladów kultury i sztuki. Wszystkie one dotknęły obywateli polskich i zostały popełnione przez Niemcy.
1300 stron tekstów, ikonografii i dokumentów liczy „Raport o stratach wojennych poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939 – 1945”. Prezentacja dokumentu miała miejsce na Zamku Królewskim w Warszawie 1 września 2022 r. Był to 83. rocznica początku wojny rozpętanej przez Niemcy, które 1 września 1939 r. dokonały inwazji na Rzeczpospolitą Polską.
Rzecz jasna, nie sposób podjąć się w jednym rozważaniu choćby streszczenia czy tym bardziej analizy opracowania, nad którym w latach 2017 – 2022 tytaniczną pracę wykonali eksperci z wielu dziedzin oraz politycy rządzącej wówczas Zjednoczonej Prawicy. Podjęli się oni wszyscy wysiłku nadzwyczajnego polegającego na zidentyfikowaniu strat poniesionych przez nasz naród i nasze państwo w wyniku napaści jednego z dwóch agresorów z okresu II wojny światowej oraz wykazaniu materialnej wartości tych strat. Nie wolno bowiem zapomnieć, że Polska i Polacy 17 września 1939 r. stali się równocześnie ofiarami inwazji Związku Sowieckiego. Obaj napastnicy działali zresztą w porozumieniu, które z podręczników historii znamy jako tzw. „pakt Ribbentrop – Mołotow”, co w rzeczywistości było umową Hitlera i Stalina i faktycznie oznaczało czwarty rozbiór Polski.
Niestety od pewnego czasu elektroniczna wersja „Raportu…” nie jest dostępna w rządowej domenie „gov.pl”, gdzie była opublikowana pierwotnie. Jest jeszcze osiągalna w serwisie Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego, do której odsyłam każdą osobę chcącą zapoznać się ze wstrząsającą ewidencją obrazującą wielowarstwową katastrofę Polaków i Polski, jaką był okres II wojny światowej z lat 1939 – 1945. Ze wspomnianego serwisu można jeszcze pobrać wersję elektroniczną dokumentu. Zaznaczę jedynie, że w styczniu 2024 r. premier Donald Tusk odwołał władze Instytutu, co sprawia, że perspektywa dalszej działalności badawczej i edukacyjnej wydaje się być co najmniej mglista. Po 13 grudnia 2023 r. „Raport…” jest systemowo marginalizowany w oficjalnych przekazach.
„Raport…” jest rezultatem aktywności osób związanych z Instytutem. Gdyby nie powstał, nie znalibyśmy tak dokładnie sporządzonej wizualizacji tego pasma historii Polski i Polaków, którego ponury cień moralny widzimy i ołowiany ciężar materialny odczuwamy współcześnie. Będziemy to brzemię dźwigać w przyszłości – my i następne pokolenia – jeśli nie stanie się dla wszystkich jasne: co się stało, kto jest sprawcą i musi ponieść odpowiedzialność, oraz kto został dogłębnie skrzywdzony oraz dlaczego ma prawo do należnego szacunku i adekwatnego odszkodowania.
Co zawiera „Raport…”? Mowa jest w nim nie tylko o założeniach i konsekwencjach niemieckiej polityki okupacyjnej opisanych przez pryzmat faktów historycznych. Zreferowane są straty demograficzne Polski związane z morderczą strategią Niemców, ale też skutkami polityki antypopulacyjnej, spadku urodzeń, wzrostu umieralności, porywaniu dzieci i ich wynaradawianiu. Drobiazgowo omówiono w „Raporcie…” ekonomiczne i materialne straty, które dotknęły indywidualnie obywateli Polski, instytucje publiczne i przedsiębiorstwa, obejmowały wyniszczającą biologicznie pracę przymusową na rzecz niemieckiego okupanta, dewastację lub zabór mienia prywatnego i publicznego oraz katastrofalny wpływ tych procesów na produkt krajowy brutto Polski. Odrębny rozdział poświęcony jest wandalizmowi, jakiemu poddano wszystkie dobra i zasoby kultury narodowej i nauki znajdujące się w chwili wybuchu wojny w rękach państwa, osób prawnych i fizycznych. Dużą uwagę skupiono następnie na gigantycznych stratach skarbu państwa oraz instytucji bankowych i ubezpieczeniowych. Podkreślenia wymaga to, że każdy referowany sektor jest prześwietlony zobiektywizowanymi metodami analiz i syntez właściwych naukom szczegółowym reprezentowanym przez autorów „Raportu…”. To tylko pierwszych ponad 500 stron dokumentu w I tomie.
Jedną z konkluzji zespołu eksperckiego jest wyliczenie wartości strat Polski z tytułu napaści i okupacji niemieckiej w latach 1939 – 1945. Według oszacowania dokonanego w trybie ostrożnościowym na dzień 31 grudnia 2021 r. straty te wynosiły 6 220 609 000 000 zł (słownie: sześć bilionów dwieście dwadzieścia miliardów sześćset dziewięć milionów złotych). Daje to 1 352 483 000 000 euro lub 1 532 170 000 000 dolarów amerykańskich. Dla porównania – budżet państwa polskiego w 2021 r. opiewał po stronie wydatków na kwotę 521 200 000 000 zł (słownie: 521 miliardów dwieście milionów złotych).
Tom II zawiera na ponad 400 stronach wstrząsającą (!) dokumentację fotograficzną odpowiadającą treściowo kwestiom omawianym w tomie I. Gdyby nawet nie przeczytać w całości poszczególnych rozdziałów opisanego wyżej „Raportu…”, to oglądanie zdjęć nie pozwala przejść spokojnie nad żadnym z nich. Autorzy albumu wręcz sygnalizują, że „publikacja zawiera treści nieodpowiednie dla osób wrażliwych i dzieci”. Przyznam, że od przyglądania się tragicznym obrazom „apokalipsy” doświadczanej przez Polaków w latach 1939 – 1945, bardziej wstrząsnęło mną jedynie przejście przez Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Znalezienie się na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady, choć było moim udziałem w 1980 r., dotąd powoduje we mnie przeszywający niepokój. Na marginesie zapytam retorycznie – ilu nauczycieli historii w szkołach średnich organizuje wyjazdy studyjne polskiej młodzieży choćby w to jedno miejsce kaźni około miliona pięciuset tysięcy ludzi?
Jest jeszcze tom III „Raportu…” – to ponad 300-stronicowa lista 9 293 miejsc zidentyfikowanych i udokumentowanych zbrodni dokonywanych przez Niemców na obywatelach Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1939 – 1945. Wykaz podzielono według podziału administracyjnego na województwa i gminy. Obok każdej nazwy miejscowości wpisane są liczby zamordowanych w danym miejscu obywateli polskich – łącznie: Polacy, Żydzi i Romowie). Ponadto w niektórych lokalizacjach wykazane są liczby ofiar obywateli polskich innych narodowości. Na Dolnym Śląsku wymieniono 40 lokalizacji zbrodni niemieckich na obywatelach polskich. Najliczniej ofiary z niemieckich rąk ponieśli obywatele polscy w Miłoszycach – 300 osób, Brzegu Dolnym – 295, Wichrowie – 180, Mieroszowie – 134, Topoli – 82 i Piławie Górnej – 50. Wskazać jeszcze należy Rybnicę, gdzie śmierć poniosło 70 osób będących obywatelami polskimi różnych narodowości. Zwróćmy przy tym uwagę, że obecne województwo dolnośląskie w czasie II wojny światowej w przeważającej części tego okresu było obszarem III Rzeszy Niemieckiej, a więc nie terenem okupacji.
Wykazy obejmujące współczesne województwa pokrywające się z terytorium okupowanej przez Niemców II RP to zdecydowanie dłuższe listy i dramatycznie wyższe statystyki. Wszystkie te listy nie obejmują miejsc zbiorowego męczeństwa i śmierci obywateli Polski. Dotyczą rozproszonych zbrodni eksterminacji dzieci, młodzieży, dorosłych i seniorów, zdrowych i chorych traktowanych bestialsko przez członków narodu niemieckiego. Autorzy III tomu zastrzegają, że sporządzona przez nich lista nie wyczerpuje wszystkich zbrodni także ze względu na zacieranie śladów między innymi poprzez palenie ciał ofiar, a nawet palenie ekshumowanych szczątków zabitych.
- Rzeczpospolita Polska, która pierwsza padła ofiarą niemieckiej agresji i która poniosła proporcjonalnie największe straty osobowe i majątkowe ze wszystkich państw zaatakowanych przez III Rzeszę i jej sojuszników, ma pełne i niepodważalne prawo do domagania się i uzyskania odpowiedniej rekompensaty. Polska powinna ją otrzymać w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości, w imię prawdy historycznej oraz w imię rzeczywistego pojednania polsko-niemieckiego.
- II Rzeczpospolita nie ugięła się wobec III Rzeszy Niemieckiej. Nasze państwo zachowało się tak, jak trzeba. Poszło na dramatyczny i nierówny bój z absolutnym złem ruszającym z Berlina. Państwo niemieckie nie mogło już bez walki powiększać swojego potencjału, natrafiło na opór i, jeśli zabrakło czasu III Rzeszy, sił i środków, aby zdobyć Moskwę, a z Europy zrobić niemiecki Lebensraum, to wojna obronna we wrześniu 1939 r. i polska walka z okupantem miały w tym swój ogromny udział.
- Świadomość tego, czym była II wojna światowa i czym były totalitaryzmy, zarówno ten nazistowski – niemiecki, jak i sowiecki – komunistyczny, to warunek konieczny, byśmy we współczesności nie doświadczyli powrotu demonów XX wieku. Stawką wojennej pamięci nie jest więc tylko hołd dla ofiar, ale także troska o przyszłość następnych pokoleń. (…) Wierzę, że każdy naród powinien kształtować swoją przyszłość w sposób zgodny ze swoimi marzeniami. Koło naszej historii było w przeszłości hamowane i cofane przez naszych sąsiadów, ale nigdy nasza egzystencja nie zawisła na włosku tak ostatecznie, jak w czasie II wojny światowej.
Laureat literackiej Nagrody Nobla z 1955 r. Halldor Laxness z Islandii twierdził, że „Historia się powtarza, ale za każdym razem więcej kosztuje”. Inny literat George Orwell z Wielkiej Brytanii uważał natomiast, iż „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”. Natomiast pochodzący z Hiszpanii filozof George Santayany mówił twardo: „Naród, który nie zna swej historii, skazany jest na jej powtórne przeżycie”. Przytoczę jeszcze jeden głos: „Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości” – to maksyma, której autorem jest Józef Piłsudski – jeden z ojców niepodległości Polski z 1918 r.
Zapewne można byłoby znaleźć więcej tego rodzaju sentencji ukutych przez osoby, które z racji swego doświadczenia i zdolności intelektualnych uchodzą za godne zauważenia, a ich myśli zasługują przynajmniej na rozważenie. Tym razem jednak pozwalam sobie prosić czytających te słowa, byśmy zwrócili uwagę na to, co mówi do nas historia najnowsza. To, obok źródeł dumy i pasm wolności, także porażające biografie naszych dziadków i rodziców, którzy zginęli w czasie wojny i tych żyjących po dziś dzień z traumą wojny. I z poczuciem niepowetowanych i najczęściej nieodwracalnych strat.
Zapominanie dziejów to wyparcie się łez i krwi wylanych przez naszych przodków. Odrzucanie wniosków z minionych złych zdarzeń nieuchronnie prowadzi do zwielokrotnionych konsekwencji nowych tragedii. Wsłuchajmy się w głos przeszłości, aby nie utracić przyszłości.
Krzysztof Kotowicz / www.kotowicz.pl
- TERAZ: „Raport o stratach wojennych poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939 – 1945”, Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego, Warszawa, 2023
- POPRZEDNIO: Praca zbiorowa, Wobec filozofii marksistowskiej. Polskie doświadczenie. Fundacja Jana Pawła II – Polski Instytut Kultury Chrześcijańskiej, Rzym, 1987
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.