Na wrocławskim Nadodrzu mieszkają ludzie, którzy nie zamierzają być obojętni na otaczającą ich rzeczywistość. Do takiego grona należy pani Elżbieta, która od ponad roku walczy z magistratem o prywatność i komfort mieszkańców ulicy Poniatowskiego we Wrocławiu.
To sprawa, która swój początek ma w kwietniu 2021 roku. Kiedy pod oknami mieszkania pani Elżbiety rozpoczęto pracę nad budową przystanku tramwajowego, zaangażowana wrocławianka zaprotestowała. Zorganizowała konferencję prasową dla mediów…we własnym mieszkaniu.
Wrocławskie Fakty były wówczas na miejscu i opowiedziały historię problemu mieszkańców Nadodrza. Nasze rozmówczynie – wspominana Pani Elżbieta, a także Pani Małgorzata – podkreślały, że przystanek wcześniej istniał w tym miejscu i został przeniesiony na ich prośbę.
Wydawało się, że presja medialna ma sens i problem zostanie rozwiązany.
To miejsce zostało zakwalifikowane jako niebezpieczne z tego powodu, że mieszkańcy sami wnioskowali o to, iż, wskazując na statystyki, dochodzi tutaj często do różnego rodzaju zdarzeń drogowych o charakterze niebezpiecznym. Stąd jasna decyzja o tym, żeby infrastruktura poprawiająca bezpieczeństwo w tej konkretnej lokalizacji powstała. – mówił wówczas Bartosz Nowak z Wrocławskich Inwestycji.
Jak się okazuje „presja medialna” ma sens, urzędnicy już się wycofują ze swojego pomysłu. Powstanie zatoka i droga dla rowerów zwiększającą bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu. – pisaliśmy wówczas na naszych łamach.
Debata pomiędzy przedstawicielami „wrocławskich inwestycji” okazała się burzliwa, lecz poparta argumentami, które przedstawiały obie strony.
My się w ten głos na ten moment wsłuchujemy i przystanek zostawimy w starym miejscu. – dodawał Nowak.
Pani Elżbieta, która poruszyła lokalne media swoją historią, swój cel osiągnęła, przystanek będzie w dawnym miejscu. Dobrze byłoby, aby jednak o takich inwestycjach mieszkańcy dowiadywali się wcześniej, niż w momencie rozpoczęcie prac. W końcu kogo jak nie ich najbardziej one dotyczą. – dodawaliśmy w naszej publikacji.
Minął ponad rok, a problemy wróciły
Wydawać by się mogło, że problem, dzięki determinacji mieszkańców, został rozwiązany w 2021 roku. Nic bardziej mylnego. Dziś, w grudniu 2022 roku, problem powrócił. Miasto nie wywiązało się ze swoich deklaracji.
Pisaliście o naszym problemie w kwietniu 2021. Dzisiaj (20.12) postawili przystanek na naszych oknach. Ja zapraszam do zobaczenia tego przystanku. Wiem już że nikogo nie obchodzi nasz los. Zostaliśmy potraktowani jak nieludzie. – mówi zrozpaczona pani Elżbieta.
Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Poniatowskiego 17, którzy – wydawać się mogło – wygrali z urzędnikami batalię o swoją prywatność i komfort życia, są załamani.
Mieszkam na parterze Poniatowskiego 17. Okna mojego mieszkania są na wysokości okien tramwaju, a więc mam pasażerów w domu każdego co 5 minut nadjeżdżającego tramwaju. Moje życie zamienia się w koszmar ponieważ teraz będę dobę żyła przy zasłoniętych żaluzjach. Sąsiedzi spod numeru 19 będą żyli z oczekującymi na tramwaj siedzącymi na parapetach. Nie otworzą okna bo ktoś może coś im wrzucić do środka. – mówią w rozmowie z nami.
Mieszkańcy Nadodrza zarzucają miastu, że nikt nie będzie mógł otworzyć okien swoich mieszkań, bowiem gwar tramwajów i ludzi na nich oczekujących będzie nie do wytrzymania.
Problem z tym przystankiem zaczął się na etapie projektowania. Raczej wszystko narysowano na papierze i wydano grube pieniądze na ta porażkę, teraz w imieniu niepełnosprawnych próbuje się udowodnić jakie to wspaniałe rozwiązanie i w tym miejscu niezbędne. Są miejsca i ulice w których też niepełnosprawnym potrzeba tych przystanków ale nie koliduje to z potrzebami innych, którym zamienia się życie w koszmar. Oprócz niedogodności i wspaniałego prezentu dla nas od miasta na same święta- wszyscy straciliśmy również pieniądze. Wiadomo nikt nie jest przeciwny niepełnosprawnym. Mogli też za tą kasę zrobić inny przystanek na szerszej ulicy. Zobaczcie to sami jaki los nam zgotowali. – dodaje nasza rozmówczyni.
To nie koniec problemów. Decyzja urzędników o budowie tego przystanku sprawiła, że lokalizacja stała się nieatrakcyjna także dla potencjalnych nabywców mieszkań w tej okolicy.
Nigdy nie myślałam o wyprowadzeniu się z Ołbina ale już jestem zmuszona a wartość mieszkania spadła – kto kupi mieszkanie z tramwajem w domu? Jestem osobą zaangażowaną w sprawy społeczne we Wrocławiu i tak mi miasto za to zapłaciło. – mówi w rozmowie z nami Pani Elżbieta.
“spod 19” nie “z pod 19” !!!!
tę porażkę, tę kasę
Ale co do tematu to nie pierwszy raz gdy urzędnicy sobie a mieszkańcy sobie