Ostatnia kwarta była nieco bardziej emocjonująca niż powinna, ale WKS nie dał sobie niczego wyrwać. Koszykarze Śląska Wrocław udanie weszli w fazę play-off i w pierwszym starciu ćwierćfinałowym pokonali Trefl Sopot 80:73. W rywalizacji prowadzą tym samym 1:0.
I kwarta
WKS dobrze wszedł w mecz. Skutecznie przede wszystkim, bo rzucenie trzech trójek zajęło im niecałe pół kwarty. W defensywie też wyglądali przyzwoicie, kilka razy udało im się przerwać akcję Trefla bez faulu. Ale dali się w krótkim odstępie czasowym „pokłuć” trójkami Michałowi Kolendzie. Brat Łukasza trafił tak aż trzykrotnie w ciągu jednej kwarty i zmniejszył prowadzenie Śląska z 15:6 na zaledwie 15:12. Końcówka jednak znów była nieco lepsza dla wrocławian, głównie dzięki Martinowi, który na nowo pobudził ofensywę Śląska. WKS wygrał kwartę po siatkarsku, 25:19.
II kwarta
Walka trwała i nikt odpuszczać nie zamierzał. Śląsk powiększył prowadzenie do 10 pkt dzięki dobrej grze Parakhouskiego. Mogło być nawet 11, ale jedyne co „Art” popsuł w pierwszych minutach drugiej kwarty to rzut wolny przy akcji 2+1. Nic jednak straconego, bo WKS nabrał rozpędu i dobrze powstrzymywał ataki gości. Ci często zmuszani do rzutów z niełatwych pozycji zdobyli w całej kwarcie tylko 13 pkt. To pozwoliło gospodarzom napędzanym przez znakomicie grającego Jeremiah Martina (14 pkt w pierwszej połowie) prowadzić do przerwy 46:32.
III kwarta
Wrocławianie ani myśleli wyhamowywać. Kolejna kwarta rozpoczęta bardzo dobrze. Pierwsze 5 minut to tylko 3 punkty Trefla. Śląsk zaś celowniki miał o wiele lepiej nastawione, bo trójkami zapunktowali Bibbs oraz Karolak, który dobił tym do 10 pkt i zanosiło się na jeden z jego najlepszych meczów po kontuzji. WKS prowadził już 57:35, ale poczuli się wówczas chyba nieco zbyt pewnie. Kilka złych decyzji, nieprzygotowanych rzutów i Trefl zanotował serię 15:4, niwelując połowę przewagi gospodarzy. Dopiero czas i „suszarka” od trenera Erdogana sprawiły, że przestali się wygłupiać, dorzucając jeszcze przed końcem kilka punktów. Przed ostatnią kwartą prowadzili 66:50.
IV kwarta
Szesnaście punktów to duża przewaga, ale w koszykówce wystarczy nieco nieuwagi i robią się problemy. Dlatego WKS musiał się jeszcze napracować, by postawić kropkę nad „i”. Trefl od początku kwarty chciał pokazać, że jeszcze wierzy. Dwie trójki Dariousa Motena były ostrzeżeniem, bo z nawet 20 pkt przewagi szybko zrobiło się znów 11.
Ale ze Śląskiem widocznie tak już w tym meczu było, że musieli co jakiś czas dostać sierpowym na pobudkę. Trójka Pusicy oraz celne wolne Dziewy dały nieco spokoju. Tylko „nieco”, bo Trefl znów przejął kontrolę i tym razem przewagi nie zostało 11 pkt, a 9. Ostatecznie jednak dowieźli wygraną, a mecz zakończył się wynikiem 80:73.
WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 80:73 (25:19, 21:13, 20:18, 14:23)
Śląsk: Łukasz Kolenda 10, Gołębiowski 2, Parakhouski 7, Ramljak 8, Nizioł 0 oraz Mitchell 5, Karolak 10, Martin 14, Pusica 6, Dziewa 13, Tomczak, Bibbs 5
Trener: Ertugrul Erdogan
Trefl: Pluta, Salumu, Michał Kolenda, Moten, Radić oraz Malesa, Nevels, Urbaniak, Kulikowski, Zyskowski, Gordon, Jovanović
Trener: Żan Tabak