Czy to najważniejszy mecz polskiej piłki reprezentacyjnej w XXI wieku? Można się spierać czy mimo iż mundial to mundial, przebija on ćwierćfinał Euro 2016 z Portugalią, ale Top 2 jest z pewnością. Starcie o awans do 1/8 finału mistrzostw w Katarze. Na naszej drodze staje Argentyna. Wielka Argentyna, która może i nie pokazała się póki co z najlepszej strony, ale nadal ma potencjał sięgający nawet wygrania finału. Nasza w tym głowa, by ich na tej drodze zatrzymać.
Był 11 czerwca 1986 roku na stadionie Estadio Universitario w meksykańskim San Nicolas de los Garza w zespole miejskim Monterrey. Gdy około godz. 18:00 lokalnego czasu sędzia Andre Daina ze Szwajcarii zagwizdał po raz ostatni, Polska mogła świętować swój ostatni awans do 1/8 finału mundialu. Wywalczony furą szczęścia, bo wówczas 0:3 przegraliśmy z Anglią po hat-tricku Gary’ego Linekera, a przeszliśmy dalej z trzeciego miejsca. Wszak zgodnie z ówczesną formułą mistrzostw z każdej grupy wychodziły po dwa zespoły, ale do 1/8 awansowały też 4 najlepsze z trzecich miejsc. My wówczas takie właśnie zajęliśmy za Anglią i Marokiem, a przed Portugalią. Potem z turnieju wyrzuciła nas brutalnie wielka Brazylia (0:4).
Czekamy tak długo, że nawet najstarsi piłkarze nie pamiętają
To był także nasz ostatni przegrany trzeci mecz na mundialu. Problem w tym, że w latach 1990-1998 na nich nie graliśmy, a w XXI wieku każdy z takowych był o honor. USA w roku 2002 pokonane 3:1 (gole Emanuela Olisadebe, Pawła Kryszałowicza i Marcina Żewłakowa), Kostaryka w 2006 roku zwyciężona 2:1 (dublet Bartosza Bosackiego) i wreszcie w 2018 roku wygrana 1:0 z Japonią (gol Jana Bednarka). Wszystkie triumfy, każdy na pocieszenie. Dość powiedzieć, że gdy ostatnio trzeci mundialowy mecz graliśmy o coś, żadnego z naszych obecnych kadrowiczów na świecie nie było (najstarszy Artur Jędrzejczyk to rocznik 1987). Nikogo z argentyńskich rywali też nie (bramkarz Franco Armani urodził się w 1986 roku, ale w październiku).
Stoimy więc w obliczu historycznego meczu i przed historyczną szansą. Sprawa jest ogólnie dość klarowna. Wygrywamy mecz, to wygrywamy grupę. Remisujemy mecz, to awans mamy pewny, ale może być że z drugiego miejsca. Porażka oznacza modlitwę o brak zwycięstwa Arabii Saudyjskiej z Meksykiem. Wówczas co prawda zmiennych do „wielkiej matematyki” przybędzie, ale to tak pokrótce. Szczegółowo pisaliśmy TUTAJ.
Zagrać o przynajmniej remis, ale na pewno nie NA remis
Jaki plan będzie miał Czesław Michniewicz na ten mecz? Zapewne podobny jak na Arabię. Oddamy rywalom piłkę i będziemy czyhać na okazje aby zadawać ciosy, dbając przede wszystkim o obronę. Czy to wystarczy, przekonamy się. Jedno jest pewne. Choć do awansu wystarczy nam remis, to nie wystarczy nam zagrać na remis. Tego spróbowali Meksykanie w ostatniej kolejce i przegrali 0:2.
Bo Argentyna to jednak Argentyna. Może to póki co nie jest ich turniej. Może przegrali 1:2 z Arabią. Ale to wciąż jedni z wielkich faworytów. W składzie gracze europejskiej śmietanki. Lautaro Martinez (Inter Mediolan), Angel di Maria (Juventus), Rodrigo de Paul (Atletico Madryt), Papu Gomez (Sevilla), no i przede wszystkim wielki Leo Messi (PSG). To właśnie on rozbił meksykański mur, torując Argentynie drogę do wygranej 2:0. Dla nich sytuacja jest jeszcze klarowniejsza. Tylko wygrana z nami daje im pewny awans. Remis to liczenie bramek i modlitwa o brak wygranej Arabii z Meksykiem. Porażka to koniec. Przekonajmy się, czy nasza kadra będzie w stanie posłać ich do domu. Lub przynajmniej iść dalej razem z nimi.
Mecz Polska – Argentyna odbędzie się w środę 30 listopada o 20:00 na stadionie 974 (to prawdziwa nazwa) w Dosze. Transmisja w TVP Sport i TVP1.