Wczoraj po południu przez miasto przeszedł „kondukt pogrzebowy”. Demonstracja zorganizowana przez ugrupowanie Extinction Rebellion. Przy akompaniamencie pieśni żałobnych pochowano symbolicznie ludzką przyszłość.
Żal, gniew czy lęk to zrozumiałe emocje, gdy stajemy przed perspektywą pożegnania stabilnego rynku pracy, swobodnego dostępu do żywności, beztroskich wakacji czy bezpieczeństwa naszych najbliższych. Potrzebujemy przepracowania tego procesu żałoby, bo od poruszenia i zaangażowania nas wszystkich zależy, czy będzie to pożegnanie ostateczne – powiedział na łamach Gazety Wrocławskiej Arkadiusz Wierzba z XR.
Przemarsz zwieńczyło odczytanie listu, skierowanego do wrocławskich władz. Nawoływano w nim do ogłoszenia klimatycznego stanu wyjątkowego oraz przedsięwzięcia zdecydowanych kroków. Pod apelem podpisało się 50 organizacji pozarządowych i naukowych.
Jak na te doniesienia zareagowali Wrocławianie? Redakcja Wrocławskich Faktów zapytała mieszkańców miasta, co sądzą o donosach dotyczących klimatu oraz czy i w jaki sposób będą starać się walczyć ze zjawiskiem. Oto niektóre wypowiedzi:
- Ja to nie do końca wierzę w te wszystkie rewelacje, moim zdaniem to odwracanie uwagi od innych problemów, chociaż no, fakt, upały są ostatnimi czasy nie do zniesienia – mówi Pani Barbara, 63 letnia mieszkanka wrocławskich Krzyków.
- Osobiście nie jest to dla mnie nic nowego, od około dwóch lat staram się nie używać plastiku, segregować śmieci i jak najmniej ich produkować. Zaraziłam tym podejściem sporą rzeszę znajomych więc osobiście wierzę, że przy ogólnej świadomości i mądrej rządowej polityce – którą notabene pozostawię na ten moment bez komentarza, możemy jeszcze zatrzymać, lub chociażby spowolnić ten proces – odpowiada Pani Bianka
- Zdaję sobie sprawę z zagrożenia, natomiast sam się jeszcze nie zmotywowałem, generalnie popieram temat – w pośpiechu odpowiada nam Pan Paweł.
Cechą ludzką jest, by zagrożenia odległe w perspektywie czasu bagatelizować i deprecjonować ich wpływ na odczuwalną rzeczywistość. Zjawisko to było wielokrotnie badane przez psychologów, a jego objawy gołym okiem dostrzec można u palaczy papierosów czy osób praktykujących jakiekolwiek niezdrowe nawyki. Jak zatem postrzegane społecznie są zagrożenia wynikające z postępujących szybko zmian klimatycznych, które naszą codzienność mają odwrócić dopiero za 30 lat? Ile w tych tezach prawdy?
O niebezpieczeństwie płynącym z globalnego ocieplenia najgłośniej zrobiło się około rok temu. Do prawdziwej eskalacji „klimatycznej gorączki” doszło natomiast po opublikowaniu najnowszego raportu ONZ, przygotowanego przy współpracy z IPCC, czyli Intergovermental Panel on Climat Change oraz kilkudziesięcioma prestiżowymi ośrodkami naukowymi. Z opracowania wynika między innymi, że w razie optymistycznego scenariusza, około 18% owadów, 16% roślin czy 8% kręgowców straci minimum połowę swojego zasięgu geograficznego. Do ruchów migracyjnych zmuszeni mają być również ludzie zamieszkujący wszelakie cieplejsze zakątki Ziemi, co doprowadzić ma ekonomicznej i terytorialnej katastrofy. I to wszystko w ciągu najbliższych 30 lat.
Wydaje się, że lokalna świadomość dotycząca przeciwdziałań ekologicznej katastrofie wśród Wrocławian powiększa się. Najbliższa przyszłość dostarczy nam zapewne odpowiedzi, czy to obawy, czy sceptycyzm dający wyczuć się w wypowiedziach mieszkańców ostatecznie okaże się najbliżej prawdy.
Maciej Fedorczuk foto-ikona: pixabay.com
Komentowane 2