Jakub Kosecki to bez wątpienia jedna z najbardziej „medialnych” postaci związanych z piłkarską Ekstraklasą. O byłym graczu Legii Warszawa czy Śląska Wrocław nieraz robiło się głośno z przyczyn nie tylko boiskowych. Nie inaczej jest tym razem. Choć piłkarz znajduje się na peryferiach poważnego futbolu, to nie ma on wątpliwości, że mógłby nadal być czołowym skrzydłowym w Ekstraklasie, gdyby tylko dostał odpowiednią szansę.
Pięciokrotny reprezentant Polski od kilku lat notował regularny zjazd w swojej karierze. Po średnio udanej przygodzie z turecką Adaną Demirspor w 2021 roku trafił do Cracovii. Tam zawiódł notując ledwie 2 asysty w tylko 9 meczach. Kolejnym przystankiem okazał się drugoligowy Motor Lublin. Niestety na wschodzie Polski także rozczarował (11 meczów, 2 asysty). Co do Śląska, to dla WKS-u grał w sezonie 2017/18 i spisywał się porządnie, bo bilans 5 goli oraz 5 asyst w 28 meczach nie wygląda źle. Zresztą to z Wrocławia wyjechał do Turcji.
Mimo upływu lat i tego, że został on obecnie „wypluty” przez futbol na jakkolwiek poważnym poziomie, Kosecki nie zatracił jednego. Dużej pewności siebie. W podcaście „W cieniu sportu” realizowanym przez Przegląd Sportowy, były gracz Śląska pokusił się o dość… kontrowersyjne stwierdzenie. Zawodnik stwierdził, że mimo iż nie wszystko w jego karierze poszło dobrze (odbił się od lig zagranicznych dwukrotnie), to nadal mógłby być najlepszym skrzydłowym Ekstraklasy.
Daj mi teraz pół roku w takiej Legii Warszawa czy Pogoni Szczecin i za pół roku jestem jednym z najlepszych skrzydłowych w Ekstraklasie. Mogę się założyć o wszystko co mam. Za 7-8 miesięcy tak nie będzie, oddam wszystko. Mógłbym się założyć, ale mi się już nie chce nikomu nic udowadniać, więc niech tak zostanie. Niech ci co grają, uważają że są najlepsi – powiedział na łamach „W cieniu sportu” Jakub Kosecki
Kosecki niejednokrotnie podkreślił również na jak niskim jego zdaniem poziomie, stoi polska piłka. Stwierdził chociażby, że „nie obchodzi go, że Lech Poznań gra w Pucharze Biedronki i wygrywa z rezerwami jakiejś drużyny”. Zdaniem piłkarza ważne są tylko Liga Mistrzów oraz Liga Europy, a tam „pokazaliśmy, że jesteśmy niczym”. Jakub Kosecki w obecnym sezonie gra w KTS Weszło, czyli w… V lidze.