Jeszcze w kwietniu Miedź Legnica pożegnała się z rozgrywkami PKO Ekstraklasy i wiadome było, że nowy sezon rozpocznie w Fortuna 1. Lidze. Mimo początkowych wątpliwości związanych z przyszłością legniczan udało się dość szybko skonstruować kadrę, która na początku rozpoczętych niedawno rozgrywek wystartowała nadspodziewanie dobrze. Podopieczni Radosława Belli mają na koncie sześć punktów, a w sobotę zmierzą się z Górnikiem Łęczna. Czy Ekstraklasa znów może wrócić do Legnicy?
Miedź Legnica to polskie Norwich City. To opinia, z którą można spotkać się na trybunach – nie tylko Stadionu imienia Orła Białego. Legniczanie, podobnie jak angielska drużyna, wdarła się do świadomości kibiców jako klub jo-jo. Dwa awanse do Ekstraklasy zakończyły się błyskawicznymi spadkami.
Po odejściu Grzegorza Mokrego, budowę nowej Miedzi powierzono Radosławowi Belli.

Radek jest z Miedzią związany od paru ładnych lat, bo wcześniej pracował w drugiej drużynie, w akademii – wie, jak smakował awans do Ekstraklasy. Podobnie jak z Wojtkiem Łobodzińskim, wiedzieliśmy że nastąpi ten moment i to będzie pierwszy trener Miedzi. – mówił w rozmowie z Robertem Skrzyńskim z „Radia Wrocław” prezes Miedzi Tomasz Brusiło.
Miedź po spadku szybko wzięła się do roboty. Z klubem pożegnało się ponad 10 zawodników (!), a niedawno do tego grona dołączył wypożyczony Chuca. Legniczanie, co często zarzucano im w Ekstraklasie, zerwali z łatką zespołu, w którym panuje tygiel narodowościowy. „Miedzianka” miała stać się bardziej polska i stała się. Klub zmienił strategię i zamiast sprowadzać zgrane, zagraniczne karty, sięgnął po młodszych Polaków.
Latem do Legnicy zawitali więc:
- 23-letni napastnik Daniel Stanclik
- 21-letni napastnik Bartosz Guzdek
- 24-letni skrzydłowy Kamil Antonik
- 19-letni bramkarz Jakub Mądrzyk
- 19-letni stoper Miłosz Lewandowski
- 22-letni napastnik Marcel Mansfield
- 20-letni pomocnik Patryk Pierzak
To grono uzupełniło trzech doświadczonych graczy. 31-letni skrzydłowy Damian Michalik, 28-letni snajper Krzysztof Drzazga – doskonale znający legnickie realia, a także jeden obcokrajowiec. Dla 30-letniego niemieckiego obrońcy Floriana Hartheza gra w Polsce to jednak nie pierwszyzna. Do Legnicy trafił z Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Ważną częścią zespołu stał się powracający z wypożyczenia Ruben Hoogenhut. Drużyna w niczym nie przypomina już tej, która z hukiem spadała z ligi. Miejsce w podstawowym składzie zachowali: kapitan Nemanja Mijusković, Jurich Carolina – tym razem grający na prawej stronie defensywy, Kamil Drygas i Damian Tront, który i tak lwią część sezonu był poważnie kontuzjowany.
Miedź rozpoczęła sezon od pokonania 1:0 GKS-u Katowice, ale wrażenie na opinii publicznej zrobiło zwłaszcza wyjazdowe zwycięstwo w Niecieczy. Rozbicie Termaliki aż 4:1 sprawiło, że legniczanie usadowili się na fotelu lidera 1. ligi.
Trudno dziś wskazać Miedź jako ewidentnego faworyta do awansu – zwłaszcza, że od sześciu sezonów żaden spadkowicz z Ekstraklasy nie wrócił do elity od razu. Dwa sezony na zapleczu przecierpiała Korona Kielce. Ostatni zespołem, który od razu po spadku wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej był Górnik Zabrze.
W całym XXI wieku taka sytuacja miała miejsce jedenastokrotnie. Trzy razy – najwięcej – jako spadkowicz awans wywalczało Zagłębie Lubin (2003/04, 2008/09 i 2014/15), dwa razy Górnik Zabrze (2009/10, 2016/17), po razie zaś Wisła Płock (jeszcze jako Orlen w sezonie 2001/02), Pogoń Szczecin (2003/04), Arka Gdynia (2007/08), Korona Kielce (2008/09), Cracovia (2012/13) i GKS Bełchatów (2013/14).
Co istotne – Miedź wygląda dobrze także na tle innych spadkowiczów. Lechia Gdańsk co prawda wygrała wysoko w Głogowie (4:2), ale w drugiej kolejce przegrała z Motorem Lublin tracąc punkty w ostatnich sekundach meczu. Wisła Płock dwukrotnie zaś remisowała.
Czas pokaże, czy Radosław Bella powtórzy drogę Wojciecha Łobodzińskiego i awansuje do Ekstraklasy. Warto jednak spoglądać w kierunku Legnicy, która długo szukała swojej tożsamości. Być może ją znalazła.