Jeden z największych i najwspanialszych jarmarków bożonarodzeniowych w Europie. Obok sztokholmskiego – największy na północy Starego Kontynentu. W okresie świąteczno-noworocznym miałem okazję odwiedzić stolicę Norwegii – Oslo. Wśród wielu atrakcji wyróżniała się taka, która nierozerwalnie kojarzona jest także z Wrocławiem.
Warto wiedzieć, że w Norwegii Boże Narodzenie to Jul. Nie dziwi więc fakt nazewnictwa wszystkiego, co związane ze świętami Bożego Narodzenia. Podczas Jul i Vinterland spotykamy julekaffe, julekake, juleboller, julesild – świąteczną kawę, świąteczne ciasto, świąteczne bombki i nawet świątecznego śledzia. Zresztą…atmosfera od samego wejścia jest iście świąteczna.
Jul i Vinterland – jak oficjalnie nazywa się największa zimowa atrakcja Oslo – zlokalizowany jest przy Karl Johans gate, w centrum miasta. To miejsce nieco inne, niż znany nam wrocławski jarmark, gdzie często możemy kupić dosłownie wszystko. Znajdziemy oczywiście kilka punktów wspólnych. Podobnie jak we Wrocławiu, spotykamy tu sprzedawców oferujących lokalne produkty. Jednak nie tyle z całej Norwegii, co z całej…Skandynawii.
Przyjeżdżam do Oslo już od 10 lat. To miejsce, gdzie spotykam turystów z całego świata. Polacy też u mnie kupują! – mówi serdecznie usposobiony Morten – Duńczyk, który podczas Jul i Vinterland prowadzi stoisko z duńską porcelaną.
To miejsce, którego bezsprzecznym znakiem rozpoznawczym jest młyńskie koło. Potężna karuzela jest oświetlona i zachęca turystów do odwiedzenia jarmarku. Ci, często zaglądają tutaj na spacer. Oświetlone centrum Oslo prezentuje się pięknie – zwłaszcza, że mówimy o miejscu, w którym – podczas zimy – słońce zachodzi wyjątkowo wcześnie.
Wyjątkowo wcześnie jarmark jest także zamykany. O 21:00 nikogo już tutaj nie ma, wszystko jest pozamykane na cztery spusty, a sprzedawcy udają się na zasłużony odpoczynek. To jednak nie dziwi. W godzinach otwarcia jarmarkowi towarzyszy niespotykany wręcz gwar. Spotkamy tutaj turystów z całego świata, którzy chcą zasmakować tradycyjnych norweskich świąt. Co oznaczają tradycyjne norweskie święta? Przede wszystkim nie możemy nie spróbować lokalnych trunków. W kolejce do jednego ze stoisk, gdzie kupujemy glögg – rodzaj grzanego wina wywodzący się ze Szwecji, ale popularny w całej Skandynawii – natrafiamy na parę z Polski. Okazuje się, że…z Wrocławia. – Mamy rodzinę w Norwegii, przylatujemy tutaj co roku i to miejsce inne niż nasz jarmark. – zaczyna Beata. – Wiecie, tutaj nie ma takiego biegu. We Wrocławiu przechodzisz przez ten rynek, z tym jarmarkiem i po pewnym czasie masz go dość, bo utrudnia ci normalne funkcjonowanie. Tutaj tego nie ma. To takie oddzielne miejsce, które żyje swoim życiem. Bajkowy świat. – dodaje Michał.
I rzeczywiście coś w tym jest. Jul i Vinterland nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu Norwegów. Jarmark nie jest położony na dużej powierzchni – tak jak we Wrocławiu, gdzie zajmuje miejsce całego Rynku – od placu aż do Świdnickiej. To enklawa bajkowego świata, gdzie rzeczywiście możemy uciec od miejskiego zgiełku.
Choć warto dodać, że w Oslo – przynajmniej podczas tego pobytu – miastowego szumu nie uświadczyliśmy. Przychodzą tutaj rodziny z dziećmi, które także mają swoje ulubione miejsce. To lodowisko na świeżym powietrzu – dość pokaźnych rozmiarów.
Inną atrakcją dla najmłodszych jest także bajkowa karuzela.
Wracając do samych walorów smakowych. Julebryg i glögg – świąteczne piwo i grzaniec smakują wyśmienicie. Co ważne – można je wypić tylko przed stoiskiem, przy ognisku. Restrykcje dotyczące picia alkoholu w Norwegii dotykają także jarmark. Cena piwa to, w zależności od stoiska, w granicach od 99 do 140 koron norweskich, czyli od około 50 do mniej więcej 70 złotych.
A co z tymi, którzy nie piją alkoholu? Znajdą tutaj lokalne przysmaki. Furorę robi mięso z…łosia. Można spróbować kebaba lub burgera, w którym spróbujemy, jak smakuje elgkjøtt.
Miłośnicy słodkości także znajdą coś dla siebie. Juleeple to nadziewane na patyku jabłka, które zjemy w różnych wersjach – w formie lizaka – zatopione w karmelu, ale także oblane chrupiącą czekoladą.
Taki jest norweski jarmark. Pełen smaków, aromatów i serdecznych ludzi. To miejsce, w którym czuć klimat Bożego Narodzenia.
Oslo można odwiedzić lecąc chociażby z wrocławskiego lotniska. Zresztą wrocławski Port Lotniczy zachęcał do tego przygotowując wykaz najwspanialszych jarmarków w Europie, do których można polecieć z Wrocławia.
Filip Macuda