Miłośnicy basenu, sauny czy wszelkiej wodnej rekreacji mają za sobą trudny okres. Przez trzy miesiące wszystkie kompleksy oferujące takie atrakcje pozostawały zamknięte, a wiele z nich nie zdąży z otwarciem na 6 czerwca, czyli datę wprowadzenia kolejnego etapu luzowania obostrzeń.
Aquapark Wrocław to jednak niezwykle wydajna i dobrze prosperująca spółka, ponowne otwarcie odbędzie się w najszybszym, możliwym pod względem prawnym terminie. Zasady funkcjonowania obiektu i jego cennik uległy jednak istotnym zmianom… i wywołały w internecie prawdziwą burzę.
Z oferty Aquaparku zniknęły inne niż 2-godzinne bilety, a ceny znacznie wzrosły. Spółka spieszy z wyjaśnieniami: To tylko rozwiązanie tymczasowe, a nasz cennik wróci do normy, gdy rząd zdejmie z nas narzucone restrykcje! My sami musimy dostosować się do bardzo wymagających obostrzeń rządowych. Zapewnimy dodatkowe środki dezynfekcji, personel serwisu porządkowego i gastronomicznego, wprowadzamy bardzo mocno godzące w nas limity osób na strefie, co powoduje, że koszty utrzymania obiektu znacznie wzrastają.”
Aquapark liczy na zrozumienie, ale jak widać wyżej internauci nie szczędzą krytyki. „Pokrzywdzeni” są również posiadacze karnetów. Będą mogli wejść również jak pozostali, jedynie na 2 godziny. Klienci otrzymają 30 minut czasu technicznego na przebranie się czy mycie, co można odebrać jako swoistą rekompensatę za zaistniałą sytuację. Każda minuta spóźnienia w oddaniu kluczyka skutkować będzie złotówką kary.
W jednym czasie na terenie basenu przebywać może 150 osób. Rozwiązania podyktowane są dobrem klienta. Nie chcieliśmy sytuacji, w której część osób, zostając u nas na kilka godzin lub nawet cały dzień, blokuje innym wejście – tłumaczy Anna Lisowska z wrocławskiego aquaparku.
Spółka zapowiada, że gdy sytuacja się unormuje, przywrócone zostaną ceny sprzed „zamrożenia” obiektu. Planujecie Państwo wybrać się do Aquaparku pomimo ograniczeń, czy wolicie zaczekać na „lepsze czasy”?