Niedawno opowiadaliśmy o jednym z najważniejszych mostów we Wrocławiu, czyli Grunwaldzkim. Ale są w tym mieście jeszcze starsze takie budowle, których historia jest równie ciekawa, a znaczenie wcale nie mniejsze. Taki na przykład most Zwierzyniecki. Jak długie są tradycje przepraw przez Odrę w miejscu gdzie stoi? Dlaczego kiedyś nazywał się „Ceglany”, choć nigdy z tego materiału nie był? I jak niewiele zabrakło, by nie przetrwał II wojny światowej?
Obecny most Zwierzyniecki stoi pomiędzy ulicami Wajdy i Curie-Skłodowskiej, niedaleko wrocławskiego Zoo oraz Hali Stulecia. Absolutnie nie jest to lokalizacja przypadkowa. Ma wszak bardzo długą historię, jeżeli chodzi o przekraczanie Odry. Pierwsza przeprawa wykonana z drewna stanęła tam już w roku 1655, gdy miasto było pod panowaniem dynastii Habsburgów. Nazwano to wówczas „Pacc-Brucke”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Most Przepustkowy”. Zresztą kilkadziesiąt lat później nazwa pasowała idealnie, bo w 1704 roku postawiono tam rogatkę do kontroli przepustek wjazdowych do miasta. Stało się tak z powodu panującej wówczas w okolicy epidemii dżumy.
Ceglany bez cegieł, postawiony zupełnie na nowo
Przez ponad 200 lat tamtejsza przeprawa była jedną z najważniejszych we Wrocławiu. Z czasem ją umacniano stawiając drewniany most wiszący z dwoma przęsłami długimi na ponad 16 metrów. Przez lata zmieniała się jego nazwa. Zwano go m.in. Szczytnickim czy… Ceglanym. Dlaczego tak? Otóż z cegły nigdy nie był, ale na Biskupinie była cegielnia i stąd właśnie takie miano.
Jednak nadszedł moment, w którym to przestało wystarczać. W drugiej połowie XIX wieku okolice mostu zaczęły intensywnie się rozwijać. Powstało zoo, tor wyścigów konnych, zaczęto coraz bardziej rozszerzać także sieć torów tramwajowych, a po Odrze pływały coraz większe statki. Wszystko to zmusiło władze miasta do podjęcia decyzji o kompletnej przebudowie mostu, choć właściwiej byłoby powiedzieć, że zastąpiono go zupełnie nowym.
Wojna prawie go pokonała
Nowoczesną konstrukcję zaprojektowali wspólnie Karl Klimm oraz Richard Pludemann, wcześniej razem działający przy tworzeniu mostów Osobowickich. Budowa ruszyła w 1895 roku i potrwała dwa lata. Oparto go na granitowych przyczółkach. Ma jedno stalowe przęsło, a pomost długość niespełna 62 metrów. Ozdobiono go wówczas obeliskami z czerwonego piaskowca oraz stylowymi latarniami. Miejsce to dostało dokładnie taki most, na jaki zasłużyło. Wszystko zaś zostało podkreślone tablicą z inskrypcją, którą przetłumaczyć można było mniej więcej tak:
Przez wieki jako drewniany odpoczywałem nad leniwą wodą. Teraz żelazem i kamieniem ozdabiam spławną rzekę.
Dziś tej tablicy już nie zobaczymy, bo po II wojnie światowej komuniści z dużą skutecznością usuwali w Polsce wszelkie niemieckie napisy. Jednak mamy i tak szczęście, że ten most nadal tam stoi. Niewiele bowiem zabrakło, a podczas wspomnianej właśnie wojny zostałby kompletnie zniszczony. Podczas oblężenia Festung Breslau wojsko niemieckie spodziewało się ataku Armii Czerwonej od wschodu, czyli od strony Biskupina, Dąbia czy Sępolna. Most Zwierzyniecki byłby w tym wypadku kluczową przeprawą, toteż naziści postanowili go zaminować i wysadzić w odpowiednim momencie. Jednak komuniści zaatakowali ostatecznie od południa, dzięki czemu most ocalał.
Zasłużony remont zasłużonego obiektu
Ocalał i po dziś dzień służy mieszkańcom Wrocławia. Zwłaszcza Biskupina, Dąbia czy Bartoszowic, łącząc wschodnią część miasta z jego centrum, biegnąc ponad Starą Odrą. W okresie PRL-u gruntownie wyremontowano go tylko raz w 1989 roku. Nie wpłynęło to rzecz jasna zbyt dobrze na jego stan techniczny i stąd właśnie trwający do dziś, a rozpoczęty w 2021 roku remont tegoż właśnie mostu. Do tej pory odnowiona została praktycznie cała jezdnia wraz z chodnikami i biegnącymi tamtędy wodociągami. Do tego szereg prac konserwatorskich wraz z odmalowaniem i zabezpieczeniem przed korozją. Gdy wszystkie prace zostaną dokończone, znów będzie można obserwować jeden z najstarszych mostów we Wrocławiu z naprawdę długimi tradycjami.
Komentowane 1