Susze? Powodzie? Tornada? A może uspokojenie? Czego możemy spodziewać się po klimacie w roku 2021?
Pandemia konorawirusa sprawiła, że w poprzednim roku sprawy klimatu, globalnego ocieplenia, zanieczyszczenia środowiska zeszły z pierwszych stron gazet i portali. To jednak nie oznacza, że przestały być aktualne. Przeciwnie – zmiany klimatyczne dotykają przecież mieszkańców naszej planety równie powszechnie jak globalna epidemia – i mają równie doniosłe znaczenie dla jakości życia. Czy trudny rok 2020 uwrażliwił nas na sprawy dobra wspólnego na tyle, że przemyślimy na nowo nasze podejście do kwestii zmian klimatycznych? O opinię poprosiliśmy dr. hab. Mateusza Strzeleckiego – polarnika z Instytutu Geografii i Rozwoju Regionalnego Uniwersytetu Wrocławskiego. Ekspert przewiduje…
Z niepokojem obserwujemy to, co dziele się te 9 – 12 kilometrów nad nami, gdzie przepływa potężny prąd strumieniowy. Jest to olbrzymia siła, która przenosi masy powietrza z niższych szerokości geograficznych w kierunku Arktyki. Prąd strumieniowy po części decyduje o tym, co dzieje się z lodem morskim w Arktyce – a jest to najważniejszy czynnik decydujący o klimacie Arktyki, a także o ociepleniu klimatu. Od 2012 r. wszyscy spodziewamy się, że z każdym kolejnym rokiem tego lodu będzie coraz mniej.
Ostatnio prąd strumieniowy trochę nas zaskakuje – spowalnia wytapianie lodu morskiego, ale za to przynosi więcej ekstremalnych zjawisk klimatycznych w średnich szerokościach geograficznych, w których leże m.in. Polska. Spodziewam się utrzymania chaosu, roku, w którym będziemy obawiali się suszy, a po paru tygodniach będziemy martwić się, czy nie nadejdzie powódź, będziemy bali się potężnych wiatrów, które będą niszczyć nasze miasta.
Przynoszę kiepską prognozę, wynikającą z rozchwiania klimatu. Mam jednak nadzieję, że ten nowy rok skłoni nas do refleksji wzmocnionej jeszcze doświadczeniem pandemicznym; że przemyślimy, jakie jest nasze podejście do natury, do przyrody, a szczególnie do klimatu – podsumowuje dr. hab. Mateusz Strzelecki.
Poprzez: uwr.edu.pl