Jak mowa o #SymboleMiasta, to pora najwyższa, by zwrócić wzrok na obiekt mniej leciwy od opisywanych dotąd pomników, mostów czy kościołów. Czy wiecie, że to wyjątek w skali całego świata?
Czy wiecie, że w czasach studenckich pomieszkiwał tam popularny aktor Bogusław Linda? Czy jednak przede wszystkim wiecie, dlaczego ktoś postanowił zbudować wieżowiec na linach i czemu to mogło, lecz paradoksalnie nie miało prawa się udać? Na pomysł oparcia konstrukcji budynku na linach wpadło dwóch młodych architektów. Byli to Andrzej Skorupa i Jacek Burzyński. Panowie postanowili podjąć się niezwykle trudnego zadania przetarcia architektonicznych szlaków, bo o podobnym wieżowcu nikt wcześniej nie słyszał.
Metoda budowy jest nietypowa, ale można dzięki niej uzyskać niezwykle lekką konstrukcję. Proces rozpoczyna się od stworzenia betonowego trzonu, który przed zabudowaniem przypomina bardziej wieżę radiową, niż budynek mieszkalny. Dzięki temu, obciążenia przenoszone są na fundament bloku. Następnie na sztywnym szkielecie, za pomocą stalowych lin zawiesza się platformy. Takich lin jest 12 i wszystkie zamocowane są do szczytu wieżowca, przenosząc ciężar stropów na wspomniany trzon. Dla pewności konstrukcji, wzmocniono ją dodatkowo przy parterze, również instalując liny.
Taką właśnie metodą, budynek ukończono w 1967 roku i wkrótce po tym okrzyknięto „Domem roku”. Przewidywano wtedy, że trzonolinowce zdominują cały kraj, a później staną się naszym nowym dobrem narodowym. Dlaczego tak się nie stało i czemu nie wszyscy dali się nabrać na propagandę tamtych lat?
Zacznijmy od szeregu absurdów, które wypłynęły zaraz po zasiedleniu większości z 40 mieszkań w 41-metrowym budynku. Przy jednoczesnym wyposażeniu go w podgrzewane podłogi, mieszkania nie posiadały parapetów, okna osadzone były bardzo nisko, lecz lufciki pod samym, wysokim sufitem. Uszkodzone były zamki, wadliwa stolarka, brak dzwonków i… krzywe ściany.
Niestety był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Mieszkańcy nie czuli się tam bezpiecznie, bo podczas silnych wiatrów konstrukcja zwyczajnie się chwiała. Początkowo, rotacja lokatorów w trzonolinowcu była spora, a sam charakter budynku i klimat panujący w mieszkaniach przyciągał głównie artystów. Na początku swojej kariery mieszkali tam powszechnie znani i lubiani aktorzy Bogusław Linda i Krzysztof Globisz. Pomieszkiwali tu również śpiewacy operowi czy inni muzycy. Szczególnie dobrze oceniali go podobno malarze. Z wyżej położonych lokali pięknie widoczna była góra Ślęża, a dzięki dużym oknom wpadało fantastyczne światło.
Niestety, kilka lat później, gdy głosy zarówno krytyki jak zachwytu ucichły. Budynek wysiedlono ze względu na niebezpieczeństwo zawalenia. Przez wielu zapowiadane widmo zawalenia się trzonolinowca brzmiało coraz bardziej realnie.
C.D.N.
Maciej Fedorczuk
Należało by to zburzyć bo jest paskudne jak ryj Kaczyńskiego
Paskudny to jest ale od razu takie porównanie to już chyba obsesja.
Twój ryj jest brzydszy …
Dzięki za ciekawy komentarz
A teraz znowu tam mieszkają ludzie #yolo
nie napisali ze kiedy budynek zaczął pękać to projektant powiesił się w wiezieniu – ale potem okazało się ze to nie jego wina tylko wbudowania złych tj. niezgodnych z projektem materiałów budowlanych